Tsunami hipokryzji zalewa kolejne czasopisma, telewizje i stacje radiowe. Fala oburzenia manifestacjami na Krakowskim Przedmieściu przekracza dziś wszelkie dopuszczalne stany alarmowe, toną kolejne nazwiska, stanowiska i tytuły prasowe. Nikt już chyba nie przyleci po posłów PO, by ich zabrać z dachu obłudy i uratować przez ostateczną kompromitacją. Jak widać, trzęsienie ziemi na głębokości płytkich pijarowych zagrań wywołało taki kataklizm, że nie są w stanie nad nim zapanować. Kaczyński zacytował Herberta, ratuj się, kto może, a kto nie może, ten ratatuja, czyli posiłek ze zmielonych warzyw. I znowu stare śpiewki o faszyźmie, bo za dużo było flag. Jedna na sto metrów kwadratowych – oto norma dopuszczalna przez najwyższe urzędy państwowe.

Ale najgorsze były tablice i transparenty. Że Donald Tusk zdradził. Że Bronisław Komorowski zdradził. Że Władimir Putin jest kłamcą. Że USA błagamy o help. Że od TVN i Platformy, wybaw nas Panie. A Kaczyński słowem nie zaprotestował. Patrzcie, państwo, co tam państwo, patrzcie wszystkie państwa Unii Europejskiej - co się wyrabia w pisowskim elektoracie. - Mamy do czynienia z niebywałym chamstwem i zdziczeniem, które na Krakowskim Przedmieściu podpalało Polskę razem z Kaczyńskim i pisowcami - mówi Stefan Niesiołowski, herbu „Pisowska Podłość” (prace nad wyglądem herbu trwają). - Mamy w PiS jakieś całkowite poczucie bezkarności, że wszędzie im wszystko wolno, w imię swojej ideologii, a wszyscy inni są źli - dodaje Kazimierz Kutz.

Tak oto, dzięki dwóm mędrcom, statystyczny, niegłupi na szczęście Polak, może dojść do wniosku, że za każdy uliczny transparent, każde wyzwisko wykrzyczane w stronę polityków, odpowiada szef partii, którą popiera osoba wyzywająca. Gdybym przyleciał do Polski z Marsa, może byłbym gotów się z tą teorią zgodzić. Nie przyleciałem, więc muszę zadać to pytanie: a co z morderstwami? Jak zakwalifikować sytuację, gdy człowiek popierający partię X chce zamordować lidera partii Y, ale ma za małe możliwości, więc chwyta za nóż i zabija innego, słabiej chronionego działacza partii Y, a drugiego rani prawie śmiertelnie?

Co by pan wolał, szanowny wicemarszałku Niesiołowski – swoje nazwisko obok sowieckiej gwiazdy, czy osiem kul, o których tyle pan opowiadał po zabójstwie śp. Marka Rosiaka, działacza PiS w Łodzi? Plótł pan bzdury o tym, że Ryszard C. najpierw chciał zabić pana, byle tylko zaciemnić obraz tragedii. Potem media trąbiły o chorobie psychicznej, ale gdy po wielotygodniowych badaniach okazało się, że zabójca był w pełni poczytalny, nie stać było pana na jedno zdanie komentarza. Dziś każe pan przepraszać politycznym konkurentom za obraźliwe transparenty przyniesione przez ich wyborców? A kto za platformerskiego wyborcę i członka partii rządzącej Ryszarda C. przeprosi rodzinę Marka Rosiaka? Wystarczy tej hipokryzji.?