Oczywiście, jako jeden z twórców kampanii prezesa PiS to właśnie Poncyljusz musiał się w tych chwilach czuć szczególnie źle. Ale z drugiej strony nie miał się przecież czego wstydzić – kampania Jarosława Kaczyńskiego przyniosła niespodziewanie dobry wynik. Tak, uważam, że kampania 2010 była dobra, a Paweł Poncyljusz sprawdził się jako organizator i polityk. Lecz nie zmienia to faktu, że teraz Poncyljusz jest dla mnie – i zapewne nie tylko dla mnie – skończony. Nie chodzi nawet o jego odejście z PiS, a o jego późniejszą nieporadność. Polityka z takim potencjałem naprawdę stać było na więcej.
Rybitzky komentuje też doniesienia o przejściu Poncyljusza do Platformy Obywatelskiej.
Jeśli tak się rzeczywiście stanie, to będzie to przypieczętowanie upadku. Niewykluczone, że dzięki wysokiemu miejscu na liście wyborczej Poncyljuszowi uda się dostać do parlamentu – ale za cenę zanegowania swojego dotychczasowego dorobku i postawienia się w roli niezbyt istotnego pionka. Skoro jednak ktoś w obecnych warunkach zamienia PiS na PO, to znaczy, że po prostu niewiele rozumie z otaczającej go rzeczywistości. Dla wyborców PO Poncyljusz i tak pozostanie giermkiem Kaczyńskiego. A w oczach zwolenników PiS czyn Poncyljusza potwierdzi tylko najgorsze opinie o nim.
Polityk, zdaniem Rybitzky'ego, sam jest winny tej sytuacji.
Poncyljusz wybrał przeciętność. Będzie zarabiał pieniądze i otrzymywał, być może, jakieś stanowiska. Ale na zawsze już postanie na marginesie. Tam, gdzie sam się umieścił - kończy bloger.