Skład otrzymał kryptonim Błękitny i choć podróż trwała długie 8 godzin, wśród podróżnych szybko zyskał miano Błękitnej Strzały. Strzelano bowiem sobie w gardła w każdym wagonie – nie minęło więcej niż kwadrans od odjazdu z Warszawy Centralnej, gdy na stoliczkach w przedziałach pojawiły się butelki i puszki piwa. – Spokojnie, spokojnie, coś mocniejszego u nas w torbie też się znajdzie – zapewniali siebie wzajemnie uśmiechnięci delegaci Platformy. Gdy puste puszki zaczęły wpadać do śmietniczek, a częściej wprost na podłogę, ich miejsce zajęły europejskie "Finlandie", swojskie "Wyborowe", a czasem nawet whisky. W ruch poszły plastikowe kubeczki, a ostry smak ognistych płynów gaszono słodkimi napojami gazowanymi.
Pito alkohol, palono papierosy i rzucano żartami. Na przykład takimi:
Wiecie, czemu zamienili nam lokomotywę w Toruniu i teraz jedziemy w drugą stronę? – pytał jeden z działaczy w wagonie WARS. – Bo Rydzyk nie pozwolił, żeby nasz pociąg przejechał przez jego miasto i kazał nam wracać.
Radości z dowcipu nie było końca. Tych, którzy nie wytrzymywali "trudów" podróży, układano na fotelach.
Chłopaki, to taka niespodzianka od nas dla was – mówili działacze do zdziwionych pasażerów.