Redakcja z ul. Wiertniczej od dawna nie kryje swoich politycznych sympatii. Nie inaczej było w trakcie rozmowy z Januszem Kaczmarkiem, który w "Faktach po faktach" wystąpił jako ekspert od wykładni decyzji sądu w sprawie zbadania poczytalności prezesa PiS. Kaczmarek starał się bronić decyzji sędziego Jabłońskiego, stawiając się w roli pokrzywdzonego w tym procesie.

Jeżeli chodzi o badania pana Jarosława Kaczyńskiego, to decyzja sądu. Nie był to wniosek mój, ani pełnomocnika. Przypomnę, że to Jarosław Kaczyński jest osoba oskarżoną. Ten proces od czterach lat nie może się zacząć. Dzisiaj sąd powołując biegłych psychiatrów znów przedłużył oczekiwanie na wyrok. Jeśli ktoś jest pokrzywdzony to moja osoba, bo nie mogę uzyskać rozwiązania sprawy - podkreślił Kaczmarek. -  Zbigniew Ziobro zawsze powtarzał "nie ma osób ponad prawem”. Dlatego też lider partii opozycyjnej tez nie jest ponad prawem. Przypomnę, że to Jarosław Kaczyński nazwał mnie śpiochem i agentem, to on mnie chciał upokorzyć. Nikogo za słowa nie należy karać pozbawieniem wolności. Ja domagam się tylko przeprosin – podsumował.

Jak widać - wszystko da się usprawiedliwić sądowymi procedurami. Nawet metody rodem z ZSRR.