Zdecydowanie nieudane zaplecze. Cały ten zespół doradców. Jego ministrowie szkodzili mu. Wikłali go w awantury, w które wplątany być nie musiał -
mówi redaktor naczelny „Rzeczpospolitej” Paweł Lisicki. -
Wypowiedzi prof. Kuźniara o stosunkach z USA, o tym, że Polska zachowywała się jak jeleń... A to prof. Nałęcz, który po spotkaniu Kaczyńskiego z młodzieżą mówi o "pedofilii politycznej". Niepasujące do tego urzędu słowa.
A temperament prezydenta... Powiedzmy, że w ogóle się nie denerwuje. Pozwala mu to zresztą nie przejmować się gafami, które mu wytykano. Po każdej reagował tak, jakby to działo się poza nim. W dłuższej perspektywie to skuteczne, bo nic z tego wytykania nie wynika. Mimo to kancelaria nie powinna być przystanią dla naukowców znanych z ekstrawaganckich tez, niespełnionych publicystów albo ludzi mających już karierę za sobą. Miejscem, w którym odnajdują się ci, którym nie udało się zrobić kariery w PO.