Teraz Wiśniewska pisze:
Kościół to jeden z większych przegranych wyborów. Porażka PiS i 10-proc. poparcie dla antyklerykalnego Ruchu Palikota pokazują, że coraz więcej ludzi obojętnieje na głoszony przez biskupów żelazny katalog zagrożeń.
Elektorat Palikota - w przeciwieństwie do biskupów - nie widzi niebezpieczeństwa w legalizacji związków partnerskich czy liberalizacji ustawy antyaborcyjnej. Nie ma nic przeciwko wycofaniu religii ze szkół i zakazowi udziału duchownych w państwowych uroczystościach.
(...) To także klęska przedwyborczej retoryki księży i biskupów. Kościół w czasie tej kampanii nie był tak aktywny jak przed wyborami prezydenckimi, kiedy z wielu ambon niemal jawnie zachęcano do głosowania na Jarosława Kaczyńskiego lub zniechęcano do Bronisława Komorowskiego, np. mówiąc, że oddany na niego głos to grzech.