Skargę do Rady Etyki Mediów złożyły dwie członkinie Rady Programowej TVP - Barbara Bubula i Bożena Walewska, które napisały, że Tomasz Lis „chciał jedynie zdenerwować, skompromitować, zmusić do tłumaczenia się i w efekcie poniżyć Jarosława Kaczyńskiego”.
W oświadczeniu REM czytamy:
Jarosław Kaczyński godząc się na wywiad tuż przed wyborami, musiał być przygotowany na to, że dziennikarz zada mu w imieniu wyborców trudne pytania. Wywiad z szefem głównej partii opozycyjnej nie sprowadza się przecież do rejestrowania wypowiedzi polityka, do czego wystarczyłby mikrofon, ale wymaga też dociekania tego, czego indagowany nie mówi, lub nie chce powiedzieć. Granica, której dziennikarz nie może przekroczyć, to dobra osobiste interlokutora. Zdaniem REM nie zostały one naruszone.
Dziwne, że Rada Etyki Mediów nie dostrzegła np. tych wypowiedzi Lisa, w których zarzucał Kaczyńskiemu pomyłki - choć mylił się wyłącznie on sam. Ani braku kultury prowadzącego. Według wielu komentatorów dziennikarstwo Lisa zakończyło się na tym wywiadzie, ale REM uważa inaczej. Może warto zatem pójść za ciosem i przyznać Lisowi kolejną nagrodę - Obiektywa Salonu? Naszym zdaniem właśnie tak ten skandal się zakończy.