Grzegorz Schetyna, który przez lata, jak najwierniejszy z wiernych, zwalczał każdego, kogo Tusk uznał za potencjalnego konkurenta w Platformie, sam znalazł się na linii strzału. Wielu stawia pytanie, co Schetyna może zrobić w tej sytuacji, by politycznie przeżyć.
Pierwszym sposobem według Piskorskiego jest założenie własnego ugrupowania:
Pierwsza droga to wybicie się na samodzielność i pójście śladem Palikota. To wariant, w którym Schetyna otwarcie przeciwstawia się Tuskowi i ze swoimi zwolennikami z klubu PO zakłada własny klub. I z tych pozycji, już jako samodzielny podmiot, wchodzi w koalicję rządową z Tuskiem. Nie sądzę, by Schetyna zdecydował się na taki krok. Wie gdzie dzisiaj są ci, którzy chcieli być „lepszym” PiS-em, i zdaje sobie sprawę, że jako „lepsza” PO skończyłby tak jak PJN.
Kolejnym pomysłem jest „przeczekanie” złego okresu.
Drugi wariant, to nie przyjmować od Tuska żadnej propozycji i przeczekać trudne czasy jako wewnętrzna opozycja. Schetyna zasmakował jednak we władzy, a poza tym, jako polityk bez przydziału i bez żadnych możliwości wpływania na politykę kadrową, zacząłby szybko tracić swoich zwolenników w PO.