Rz: Mimo korzystnych dla byłych właścicieli orzeczeń sądów urzędnicy niechętnie oddają im dwory i zamki. Czy właściciele, którym udaje się odzyskać albo wykupić dworki, starają się nawiązywać do polskiej przedwojennej tradycji ziemiańskiej?
Maciej Rydel: Przede wszystkim unikałbym słowa „dworek". Dworki są tylko w miastach, na wsi stoją dwory. Znam 20 czy 30 przypadków, w których rodziny ziemiańskie starają się nawiązywać do przedwojennej tradycji i przekształcać takie posiadłości w lokalne centra kultury, dzięki którym podnosi się jakość życia okolicznych mieszkańców. Tak się dzieje w Kurozwękach czy Goszycach pod Krakowem.
Jak wyglądał typowy polski dwór?
Wiele osób wyobraża sobie dwory jako bogate pałace wyłożone marmurami. Tymczasem najbardziej charakterystyczną cechą polskiego dworu była skromność, która wynikała z biedy. Przed wojną mieliśmy w Polsce 200 tys. ziemian, ale bogata arystokracja stanowiła zaledwie jedną setną tej liczby. Cała reszta to byli biedni albo średnio zamożni właściciele ziemscy.
Zgodnie z propagandą PRL ziemianie wykorzystywali i rozpijali chłopów. Jak układały się przed wojną stosunki między dworem a wsią?