Wesołe jest życie senatora. W chwilach wolnych można, wzorem Kazimierza Kutza udzielić wywiadu tygodnikowi "Angora". O swoim odejściu z Teatru TV były reżyser mówi:
Cholera, przecież mnie nikt z niego nie wyrzucił! Sam miałem dość. To ja się z nimi rozstałem, a nie oni ze mną. Bardzo długo prowadziłem ostry bój publiczny z jednym z najgorszych prezesów w dziejach TVP, czyli Robertem Kwiatkowskim, aparatczykiem z SLD. To on był pierwszym, który zaczął brutalnie eliminowac z tej telewizji wyższą kulturę - ambitne filmy, seriale, "Kabaret Starszych Panów", klasykę w Teatrze TV. Im bardziej chamsko ciął to wszystko, tym bardziej chwacko stawałem z nim w szranki.
Oczywiście - działania Roberta Kwiatkowskiego były okropne. Nic to jednak w porównaniu z opresjami, które spadły na Teatr Telewizji za czasów IV RP. Kutz kontynuuje:
Zaczął, jak powiedziałem Kwiatkowski, który jako pierwszy przystąpił do wyścigu ze stacjami prywatnymi, wprowadzając do TVP straszną komercyjną szmirę w miejsce kultury wyższej. To czego on nie zdązył całkowicie unicestwić, unicestwili jego następcy w czasach IV RP.
Prezesem TVP został wtedy Bronisław Wildstein, a Teatr TV skonsumował do celów ideologicznych PiS. Instytucję z fantastycznym dorobkiem, w której zawsze liczyła się wielka literatura, przekształcono w narzędzie, pożal się Boże, polityki historycznej, czyli narodowościowo-endeckiej.