Autor bloga "prawda jest jedna" w serwisie sportifo24.pl zastanawia się:
W sprawie śmierci Leppera? W sprawie arsenału w lokalu "Krytyki politycznej? W sprawie śmierci Dariusza Szpinety? Nie! Te wszystkie środki policja zgromadziła, by dojść do sprawców najgroźniejszego obecnie zagrożenia - odpalenia rac podczas pilkarskeigo meczu. W tym akurat przypadku chodzi o mecz Lech-Zagłębie.
I przywołuje opis za gazeta.pl:
Policja szuka śladów DNA na racach, które przed tygodniem odpalili na stadionie szalikowcy Lecha. Aby utrudnić identyfikację, kibole ubrali białe kombinezony, zakryli twarze, a z rac wytarli odciski palców. Szalikowcy znaleźli się na cenzurowanym po poniedziałkowym meczu Lecha Poznań z Zagłębiem Lubin, który kończył tegoroczne rozgrywki. Najzagorzalsi fani Lecha, zajmujący miejsca na trybunie nr 2, pod koniec meczu, rozwinęli nad swoim sektorem płachtę z wizerunkiem szlachcica i napisem: "Szlachecki obyczaj - chaos podsycaj". Odpalili też zakazane na stadionach race.
Gdy dym przykrył płytę boiska, sędzia na kilka minut musiał przerwać mecz. Nazajutrz po meczu z Zagłębiem szef wielkopolskiej policji Krzysztof Jarosz zarządził: wszcząć dochodzenie, znaleźć i ukarać sprawców, wykorzystać wszystkie dostępne środki. Technicy kryminalistyki sprawdzają wypalone race, szukając na nich odcisków palców. Race trafiają też do laboratorium kryminalistycznego, gdzie specjaliści - jak zdradza nam jeden ze śledczych - mają sprawdzić, czy nie zostały na nich ślady biologiczne, z których można by wyczytać DNA kiboli.To teoretycznie możliwe, jeśli kibole zostawili na racach ślinę lub krew.