Być może ani generał Krzysztof Parulski, ani Andrzej Seremet nie polegną w tym sporze, bo mimo, że ten spór ma konotacje personalne, to dotyczy przede wszystkim tego, jak będą kształtować się stosunki między prokuraturą wojskową a cywilną.

O akcie desperacji prokuratora Przybyła na antenie Radia Zet mówił:

Czego by nie bronił prokurator Przybył, czynił to w sposób nie tyle dramatyczny, co tragikomiczny, świadczący nie tylko o wysokim poziomie frustracji, ale o nieumiejętności reagowania na trudne sytuacje. (...) Mamy do czynienia z jakąś groteskową dewaluacją prób samobójczych, w latach '20 strzelał do siebie generał Sosnkowski, ale protestował w ten sposób przeciwko ewentualności zmiany ustroju. Teraz strzela się do siebie, bo się obraziło na dziennikarzy.

To prawda, że pan prokurator Przybył znalazł się na przecięciu konfliktu pomiędzy prokuraturą a dziennikarzami, i pomiędzy prokuraturą cywilną a wojskową, ale tym bardziej powinien chłodno podchodzić do wyzwań i problemów, z którymi się spotyka.

A poseł na Sejm Rzeczpospolitej wobec dramatu drugiej osoby powinien wypowiadać się w bardziej wyważony sposób, nie zaś na modłę Palikota.