Dlaczego?
Cały czas są środowiskowo powiązani z systemem. I choć od dawna już nie orzekają, mają „godnych" następców. Wpływy te są przekazywane też w sposób bezpośredni, z ojca na syna. Wymiar sprawiedliwości III RP nie został zweryfikowany. Jeżeli dalej w sądach pracują dzieci, kuzyni i koledzy stalinowskich prokuratorów, to o żadnym realnym rozliczeniu nie może być mowy.
Za co należałoby osądzić stalinowskich funkcjonariuszy?
Niestety, by ich sądzić, musimy szukać kruczków prawnych. Komuniści nie zawsze przestrzegali nawet własnego prawa i tylko dzięki temu IPN może wytaczać im sprawy. Sądzimy zbrodniarzy za łamanie zbrodniczych przepisów. To absurdalne. Ale jest pokłosiem tego, że III Rzeczpospolita nie uznała całego systemu komunistycznego za zbrodniczy, choć taki przecież był. Nie możemy dziś po prostu stwierdzić, że ci sędziowie czy prokuratorzy byli zbrodniarzami w togach, tylko musimy szukać ich błędów w zbrodniczych z założenia działaniach. I tak np. akt oskarżenia wobec prokuratora Czesława Łapińskiego, który oskarżał grupę Pileckiego, zbudowano tylko dzięki temu, że nie zauważył niewłaściwego składu sądu. Bo powinno być dwóch ławników, a był jeden. I tylko dzięki temu temu zbrodniarzowi postawiono zarzut.
Widzi pan wolę polityczną, by ich rozliczać?
Żadnej woli nie ma. Gdyby była, to najpierw nazwano by zło, odrzucono cały powojenny system jako totalitarny i zbrodniczy. Potem nazwano by tych smutnych, starszych i schorowanych panów mordercami. A na koniec żyjących wciąż morderców rozliczono by ze zbrodni, które popełnili. Dopiero wtedy należało by przystąpić do tworzenia nowej rzeczywistości, demokratycznego państwa prawa. Bo na bezprawiu nie da się zbudować prawa. Ani normalnego, w pełni wolnego i silnego państwa. Cały czas będzie się za nami ciągnął ten komunistyczny smród.
Ale przecież ci ludzie niedługo sami umrą...
Wielu z nich żyło jeszcze na początku III RP. Nie tylko za granicą, jak Salomon Morel, Helena Wolińska czy Stefan Michnik. Żyli w Polsce. Wielu zbrodniarzy zresztą żyje do dziś. Przecież nie tylko z mojej książki znane są nazwiska konkretnych osób i ich „zasługi". Teraz jest naprawdę ostatni dzwonek, by nazwać rzeczy po imieniu. I nie chodzi o to, żeby komunistów wieszać na latarniach, ale żeby zbrodnię nazwać zbrodnią. To jest niezbędne, aby ten koszmar nigdy nie wrócił. Wiek oprawców nie ma tu żadnego znaczenia, bo on nie zmywa z człowieka odpowiedzialności. Skoro można było rozliczyć niemieckich zbrodniarzy w podeszłym wieku, tak samo powinno się potraktować staruszków stalinowskich. Była Norymberga dla nazistów, powinna być i Norymberga dla komunistów. Niestety, pokłosiem braku rozliczenia jest obecna sytuacja naszego aparatu sprawiedliwości. Jego opieszałości, niewydolności. Tutaj się, niestety, wybitny prawnik, jakim jest Adam Strzembosz, pomylił. Bo wymiar sprawiedliwości nigdy się sam nie oczyści. Trzeba mu w tym pomóc.
Pojawiają się jednak głosy, że nie wszystko było czarno-białe, że żołnierze wyklęci także mają na sumieniu wiele zbrodni i że upamiętnianie ich świętem narodowym jest zapominaniem o ludziach, którzy zostali przez nich zamordowani. Pan jednak dzieli jasno: kaci to ci, ofiary tamci. Nie za prosto?
Nie. Pan przytacza pewne propagandowe slogany i chwyty, które mają na celu zakłamywanie rzeczywistości. To próba rozmycia pojęć, zatracenia różnic między dobrem a złem, między ofiarą a katem. Doprowadzenie do sytuacji, w której człowiek zaczyna się zastanawiać, czy może komuniści mieli dobre intencje, a może podziemie niepodległościowe to były typy spod ciemniej gwiazdy, mordercy, pijacy i antysemici... Nad tym niektórzy się zastanawiają dzisiaj na poważnie, a to przecież kompletna bzdura! A to jest naprawdę proste, kto chciał Polski wolnej, a kto był okupantem. Teraz znowu pojawiła się sprawa „polskich obozów koncentracyjnych" – tym razem tych, które miały działać po wojnie. A przecież celem tych komunistycznych obozów, uruchamianych przez NKWD, była likwidacja polskości. Mimo to niektóre środowiska będą do upadłego powtarzały kłamstwa o „polskich obozach", o „wojnie domowej"...
Tadeusz M. Płużański – historyk, publicysta, redaktor Super Expressu, autor książki „Bestie. Nieukarani mordercy Polaków", która jest kompendium wiedzy o komunistycznym terrorze w latach powojennych