Prezes wyciągnął rękę, a jego ochroniarze nawet obie, wypychając liderów Solidarnej Polski z czoła marszu zorganizowanego w obronie telewizji Trwam. Beata Kempa straciła nawet w tym procesie integracji obozu patriotycznego buty. Z kolei Ziobrze oczywiście bardzo zależy na jedności prawicy, ale absolutnie nie może się ona nazywać PiS.
Zalewski przewiduje, że tego typu złośliwości będą się nasilać:
A z tego najbardziej zadowolona będzie oczywiście Platforma Obywatelska. Prawica zaś powinna się trzymać jak najdalej od wszelkich zjednoczeń, bo zazwyczaj zamieniały się one w groteskowe cyrki, jak wtedy gdy Jarosław Kaczyński nie mógł się dogadać z Janem Olszewskim (to był taki ówczesny Ziobro), albo gdy cała Polska lała ze śmiechu obserwując tak zwany „konwent świętej Katarzyny”.
I ostro ocenia efekty dotychczasowych działań zjednoczeniowych:
Jednoczenie prawicy zawsze przynosiło jej więcej szkody niż pożytku. Dlatego po prostu zjednoczcie się, albo przestańcie o tym gadać. Teraz przynajmniej się was boją, a nawet nienawidzą. Jak zaczniecie te swoje apele i negocjacje, to będziecie już tylko śmieszni.