Reklama

Michał Tusk: Byłem autentycznie wkurzony, że dostałem przelew

Wywiad z synem premiera Donalda Tuska, który ukazał się na łamach "Gazety Wyborczej" okazał się prawdziwym hitem. Komentatorzy na Twitterze nie pozostawiają na Michale Tusku suchej nitki

Publikacja: 06.08.2012 12:07

Michał Tusk: Byłem autentycznie wkurzony, że dostałem przelew

Foto: W Sieci Opinii

Na rękę dostaję teraz 3300 zł. Pracę zaproponowano mi po wielu tekstach, w których proponowałem wprowadzenie różnych zmian na lotnisku. Przez około rok odmawiałem, zarabiałem w "Gazecie" nie gorzej, miałem w redakcji znajomych, ale w końcu stwierdziłem, że trzeba spróbować czegoś nowego. (...) Ciekawe, że nagle moja praca stała się problemem dla niektórych, a wiadomo było o tym od wielu miesięcy i nikomu to nie przeszkadzało.

Michał Tusk mówił o reakcji swojego ojca:

Ojciec raczej martwił się, czy ja nie będę miał przez niego problemów w pracy. Nie sugerował, że powinienem odejść. Natomiast w porcie oddałem się do dyspozycji prezesa, zresztą od początku mówiłem mu, że jeśli będzie miał problemy w związku z moim nazwiskiem, to odejdę. Teraz tylko to potwierdziłem, ale bez odzewu.

Syn premiera przyznał też, że pracował dla OLT Express, które ogłosiło upadłość:

Miałem podpisaną umowę akurat z jedną z tych spółek z grupy OLT (OLT Express sp. z o.o.), która upadłości jeszcze nie ogłosiła. Pierwszy raz w życiu byłem autentycznie wkurzony, że dostałem przelew. Stało się dla mnie oczywiste, że w sytuacji, w której OLT nie ma na nic pieniędzy, ktoś to wykorzysta przeciwko mnie. Poza tym źle się czuję z tym, że pewnie jako jeden z niewielu kontrahentów dostałem swoje pieniądze.

Reklama
Reklama

Co ciekawe dodaje, że materiały dla OLT Express podpisywał innym nazwiskiem:

Faktem jest, że przez cały okres współpracy nigdy ze strony OLT nie padła prośba o jakąkolwiek pomoc związaną z tym, jak się nazywam. Natomiast zwolennicy teorii spiskowych z pewnością znajdą i tu pożywkę. Np. materiały do OLT wysyłałem z prywatnego maila, który założyłem 15 lat temu. Wtedy, jeszcze jako dzieciak, dla jaj, jako imię i nazwisko w ustawieniach skrzynki wpisałem "Józef Bąk". Zaraz ktoś więc pewnie uzna, że to tajny kryptonim i nie będzie dla niego ważne, że we wszystkich mailach podpisywałem się z imienia i nazwiska.

Na Twitterze wywiad ten jest szeroko komentowany. Kataryna napisała:

Przeczytałam wywiad z premierowiczem i się zastanawiam co on ma uprzedzać.

Samuel Pereira stwierdził:

Czy ja dobrze załapałem, że młody Tusk pracował dla dwóch konkurencyjnych firm i skłamał o swoim wynagrodzeniu parę dni temu mówiąc o 3k?

Reklama
Reklama

Tomasz Sekielski rozmawiał na Twitterze z Michałem Majewskim:

@sekielski zobacz wywiad na stronie GW z Nim. Dziwna rozmowa. Wyprzedzający ruch. @MajewskiMichal uuuuu... Słabo to wygląda. Chronimy tatę. Masz rację ucieczka do przodu. 

Jan Artymowski podsumował:

Józef Bąk się "wkurzył", że dostał przelew, czyli jak syn premiera uprzedza niewygodne pytania.

Na rękę dostaję teraz 3300 zł. Pracę zaproponowano mi po wielu tekstach, w których proponowałem wprowadzenie różnych zmian na lotnisku. Przez około rok odmawiałem, zarabiałem w "Gazecie" nie gorzej, miałem w redakcji znajomych, ale w końcu stwierdziłem, że trzeba spróbować czegoś nowego. (...) Ciekawe, że nagle moja praca stała się problemem dla niektórych, a wiadomo było o tym od wielu miesięcy i nikomu to nie przeszkadzało.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Reklama
Publicystyka
Wojciech Warski: Prezydent po exposé, przed zagraniczną podróżą
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Jak Polska w polityce międzynarodowej stała się statystą
Publicystyka
Robert Gwiazdowski: Prezydent czy nieprezydent? Śmiech przez łzy
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Andrzej Duda mógł być polskim Juanem Carlosem
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Ultimatum Trumpa? Putin szybko nie zakończy wojny z Ukrainą
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama