Lider PSL rozpoczął walkę o władzę w partii. Podczas sobotniego zjazdu Stronnictwa na Śląsku zapewniał delegatów, że nie da upaprać partii w taśmach Władysława Serafina.

- PSL-u tam nie było - grzmiał Pawlak. - Był może pazerny gość, który nie potrafił się opamiętać. Ten pazerny gość to Andrzej Śmietanko, który po ustaleniach NIK, że narusza ustawę kominową powinien powiedzieć przepraszam, a nie - jak mówił Pawlak - robić sobie jaja, czyli zwalniać się i zatrudniać na stanowisku dyrektora generalnego z półtora raza wyższą pensją. Pawlak ujawnił też, że jesienią ubiegłego roku, po wyborach parlamentarnych podczas posiedzenia rady naczelnej PSL pytano ministra Marka Sawickiego, czy nie ma u niego błędów i zaszłości, „które nam się odbiją czkawką". A Sawicki bił się w piersi i twierdził, że nie ma, bo to są tylko pomówienia.

Szef ludowców potępił też Władysława Serafina, który nagrał wynurzenia Władysława Łukasika o tym, co się działo w Agencji i podległym jej Elewarrze. Z wystąpienia Pawlaka jasno wynika, że postanowił iść w zaparte i twierdzić, iż po usunięciu czarnych owiec - Sawicki i Śmietanko - partia będzie czysta jak łza. Lider PSL najwyraźniej postanowił nie pamiętać, że w czasach, gdy afery trapiły SLD, ówczesny szef partii Leszek Miller też zwykł mawiać, że w każdej partii trafiają się czarne owce, ale większość działaczy Sojuszu to uczciwi, ciężko pracujący ludzie. Ta strusia polityka doprowadziła do marginalizacji SLD. Tyle że partia Millera spadała z 40-procentowego poparcia, dzięki czemu ciągle jest  w parlamencie.

Znacznie lepszą strategię w podobnych sytuacjach stosuje Donald Tusk - osobiście karze winowajców i publicznie przestrzega pozostałych działaczy, by nie popełniali podobnych błędów. W rezultacie PO od pięciu lat jest liderem na scenie politycznej. Tyle że pozycja Tuska w partii jest o niebo silniejsza niż Pawlaka. Ten ostatni musi przekonać działaczy, że zdoła uchronić partyjne posady przed czystkami, a zarazem całe PSL przed etykietką nepotyzmu. Być może dzięki temu uda mu się ocalić fotel prezesa. Ale partię w ostatecznym rozrachunku może wypchnąć poza parlament. Choć Miller stracił też i fotel.