Nowy sezon polityczny został z przytupem otwarty. SLD, PiS i Solidarna Polska domagają się komisji śledczej w sprawie Amber Gold. A Janusz Palikot żąda rozwiązania Sejmu lub powołania autorskiego rządu przez Donalda Tuska, który to rząd Ruch Palikota poprze pod warunkiem uchwalenia ustaw: o związkach partnerskich, o in vitro i o połączeniu KRUS z ZUS. Trudno traktować wynurzenia Palikota poważnie, bo właśnie rządzi autorski gabinet Tuska, bez łaski lubelskiego polityka i popierany przez sprawdzone PSL.
Za to postulat powołania komisji śledczej, która zbadałaby sprawę Amber Gold, jest poważniejszy. Opozycja już od dłuższego czasu marzy o powołaniu jakiejś komisji śledczej, przed którą można by wzywać członków rządu i zadawać im różne niewygodne pytania, a także doprowadzać do widowiskowych konfrontacji. I nie można zaprzeczyć, że różnych niewygodnych pytań do zadania jest wiele, zarówno w sprawie Amber Gold, jak i w sprawie taśm Władysława Serafina.
Ta druga sprawa zepchnięta obecnie w cień przez Amber Gold pokazała, jak ważni działacze Stronnictwa stosowali różne sztuczki, żeby wyciągnąć z państwowej kasy jak najwięcej pieniędzy dla siebie. A pytanie, dlaczego służby powołane do tropienia tego typu historii zupełnie się nimi nie interesowały mimo alarmującego raportu NIK, pozostaje bez odpowiedzi.
Sprawa Amber Gold rodzi jeszcze więcej pytań, szczególnie że premier Donald Tusk dał do zrozumienia, że w tym przypadku nie sprawdziły się prokuratury i sądy na Pomorzu. Pytanie - dlaczego - wisi w powietrzu.
Tak więc wołanie opozycji o komisje śledcze w obu tych sprawach nie jest bezzasadne. Wydaje się jednak, że obecna kadencja Sejmu przebiegnie pod znakiem niepowoływania komisji śledczych.