I ukazuje dlaczego Jarosław Gowin nie jest lubiany:
Sędziowie, zwłaszcza prowincjonalni, nienawidzą, bo likwiduje im ciepłe posadki. Przewodnicy turystyczni, notariusze i taksówkarze nienawidzą za deregulację, mają za matoła i jełopa.
Zwolennicy PiS nie cierpią, bo oni nie cierpią każdego, kto jest w PO. A poza tym mają niejasne wrażenie, że Gowin chce wejść w paradę ich ukochanej partii. Ale tak samo nie cierpią zwolennicy Platformy, bo czują, że Gowin z jakiejś innej gliny i zamiast ostro pojechać po pisowskiej swołoczy, jak, nie przymierzając, Stefan, on coś tu niuansuje, tonuje – znaczy – niepewny jakiś. Kret pisowski.
A dlaczego według Warzechy Gowin nie może liczyć na sympatię ze strony Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego?
Tusk też nie cierpi, bo Tusk z zasady nie cierpi każdego, kto kiedyś tam, w dalekiej przyszłości, mógłby mu zagrozić i kto ośmiela się mieć własne zdanie. Kaczyński również nie przepada, bo się boi, że mógłby mu Gowin tych bardziej umiarkowanych podebrać. Nie cierpi oczywiście zawodowe lewactwo, które uważa Gowina za agenta czarnych, antyfeministę i konserwatywny wrzód na ciele PO.