Kolenda-Zaleska zaczyna od słabnących sondaży:
Rządowi, w postaci sondaży, zajrzała w oczy jedynka na semestr, więc wszyscy się zmobilizowali i ruszyli do nauki. I pewnie się wybronią, a potem zamilkną na nowo, bo tak jak uczniowie nie biorą sobie do serca rad nauczycieli, tak i oni pracują zrywami. Od jednej ofensywy do drugiej, a w międzyczasie kompletny zastój i bezruch. A ty, obywatelu, domyślaj się, co tam rządzącym w duszy gra.
I dodaje:
Już niejeden raz rząd Donalda Tuska w sytuacjach kryzysowych mobilizował siły. Były przesłuchania ministrów przez premiera przed kamerami, były konferencje prasowe z obietnicami i planami. (...) Teraz znów mamy kolejny zryw, a po nim jak zwykle nastąpi cisza. Znów tygodniami nie będzie się można doprosić ministrów czy premiera o słowo komentarza czy wyjaśnienia. Odnajdą się dopiero wtedy, gdy będą mieli nóż na gardle - tak jak to zwykł czynić Bartosz Arłukowicz - lub nie odnajdą się w ogóle - tak jak Joanna Mucha po skandalu z dachem na Stadionie Narodowym.
Dziennikarka nie ustaje w krytyce rządu i twierdzi, że rząd zapomniał jaką pełni rolę: