Staniszkis pisze o dwóch filarach, na których opierają się rządy PO:
Po pierwsze - skuteczny manewr "profesjonalizacji" rządu (z przesunięciem premiera do drugiego rzędu), przeprowadzony przez środowiska których interesom zagrażała arbitralność i niekompetencja Tuska (a także lekkomyślne branie przez niego zobowiązań w relacjach zewnętrznych), pokazał, że potężny odłam klasy politycznej potrafi walczyć o swoje interesy. I to jemu - w razie potrzeby - służą media.
Po drugie, w przestrzeń stworzoną przy okazji tego manewru wkroczył PiS. I w wielu sondażach przegonił PO. Premier wyraźnie wpadł w panikę. Próba odwrócenia uwagi przez wrzucenie przez Kopacz pod obrady parlamentu projektów kontrowersyjnych z perspektywy wartości ujawniła podziały wewnątrz PO. Pomysł premiera żeby sprawy wrażliwe światopoglądowo regulować przy pomocy nadzwyczajnych "programów" (szczęśliwie wycofał się z "rozporządzeń") tylko te podziały pogłębią. I raz jeszcze przypomni jak wątła jest kultura prawna jego ekipy.
I o pozycji opozycji w tej sytuacji:
Obserwujemy dziś dwie logiki. Po pierwsze - grę interesów wewnątrz rządu i w jego otoczce (m.in. o model polityki kadrowej w sektorze publicznym i - ekonomicznej polityki zagranicznej, choćby w kwestii euro). Po drugie - mechanizmy demokratyczne: gdy słabnie rząd wzmacnia się opozycja. Merytoryczne otwarcie PiS-u pokazało, że ta partia też może stać się gwarantem porządku. PiS powinien dalej iść w tym kierunku, pokazując nie tylko konkrety ale też - podobieństwa swego podejścia z fachowcami z ekipy PO. To by pozwoliło jeszcze bardziej izolować i zmarginalizować premiera.