Mając - jak chyba każdy Polak - bogate i "przyjemne" doświadczenia w kontakcie z urzędnikami, od dawna podejrzewałem, że jednym z głównych warunków przyjęcia do pracy w "służbie publicznej(!)" jest socjopatia lub mizantropia w ogóle. Dziś te moje podejrzenia zmieniły się już prawie w przekonanie. Wszystko dzięki Marcinowi Musze, pracowniku łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego, który w taki oto sposób na skomentował wprowadzenie w Łodzi Karty Dużej Rodziny (uprawniającej rodziny wielodzietne do zniżek na komunikacje miejską, przedszkola, baseny itp.):

Znowu pomagają nieudacznikom i dzieciorobom :)

- napisał Mucha na Facebooku. Po czym wyłożył swoje racje.

No. Nieudacznicy. Nie potrafią zarobić na utrzymanie rodziny. I tak. Dziecioroby. Narobili dzieci i będą korzystać z przywilejów. Każdy jest kowalem własnego losu

- napisał utrzymujący się z pieniędzy podatników Kowal Swojego Losu. Kowal, który najwyraźniej potraktował publikowanie jako część swoich urzędniczych obowiązków, bo swoją wyrafinowaną opinią podzielił się z internautami w czasie pracy.