"Ja wybieram za rok" - pod takim chwytliwym hasłem ruszyła dziś szeroka akcja społeczna mobilizująca obywatelskie lenistwo, tj. zachęcająca do niewzięcia udziału w referendum ws. odwołania prezydent Warszawy. No, może nie tak szeroka, i nie tak społeczna, ale na pewno obywatelska, bo szybko okazało się, że stoi za nią Platforma (surprise, surprise). Ruszyła z dużym hukiem (hukiem klapy), równocześnie uruchamiając niezwykle bogatą stronę internetową oraz profil na Facebooku. Ze strony o wdzięcznym adresie jawybieramzarok.pl, możemy dowiedzieć się na przykład, że:
Istotą demokracji jest kadencyjność
(A nie rządy obywateli?)
Mówią nam, że bojkot referendum to postawa bierna i nieobywatelska. Nic bardziej mylnego. Każdy świadomy obywatel ignorując tę polityczną awanturę – dokonuje konkretnego, jasnego wyboru. Mówi w ten sposób NIE chaosowi, odgórnemu powołaniu komisarza i destabilizacji Warszawy. (...)Referendum to nie wybory. Wybór jest tylko pozorny. Zarzuty stawiane Hannie Gronkiewicz-Waltz mają charakter czysto polityczny.
A jeśliby ktoś nie zrozumiał litego tekstu (za co w tym przypadku nie można nikogo winić) , zawsze może spojrzeć na ściągawkę argumentów, jakich trzeba użyć agitując przeciw referendum: