Kłamaliśmy rano, wieczorem i w nocy" - przyznał kiedyś w zamkniętym gronie były węgierski premier Ferenc Gyurcsany. Szkoda, że takiej autorefleksji nie ma szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow, który oświadczył wczoraj, wśród niekończącej się serii cynicznych kłamstw:
Nie ingerujemy w sprawy wewnętrzne Ukrainy. Tam nie ma naszych agentów - ani GRU, ani FSB
Rzecz w tym, że kłamstwo w dzisiejszych czasach ma wyjątkowo krótkie nogi, tym bardziej, że sami kierujący rebelią w obwodzie donieckim Rosjanie nie starają się zbyt mocno kłamstw Ławrowa kryć. Co widać np. na nagraniu, w którym żołnierz armii rosyjskiej wydaje rozkazy miejscowym milicjantom i wskazuje, kogo mają się teraz słuchać. Przedstawia się jako podpułkownik, a na pytanie "podpułkownik czego?", odpowiada po prostu: "podpułkownik rosyjskiej armii".
A tu mamy inne nagranie, rozmowę domniemanego funkcjonariusza GRU Igora Striełkowa z ludźmi biorącymi udział w akcji zajmowania budynków w Sławiańsku.