Po prawie rocznej batalii z dramatycznymi wydarzeniami w tle kończy się – przynajmniej teoretycznie – sprawa ks. Wojciecha Lemańskiego. Zbuntowanego proboszcza ?z podwarszawskiej Jasienicy po raz kolejny przywołał do porządku Watykan, który potwierdził wszystkie wcześniejsze decyzje abp. Henryka Hosera i wezwał kapłana do podporządkowania się zwierzchnikowi.
Ksiądz Lemański nie jest zatem proboszczem w Jasienicy, nie może tam odprawiać żadnych nabożeństw, wciąż obowiązuje go zakaz wypowiedzi w mediach i ma zamieszkać w miejscu wskazanym mu przez biskupa. Może oczywiście składać kolejne odwołania, ale nie powstrzymują one decyzji dotyczących jego osoby. Cała sprawa mogła się zakończyć już wiosną ubiegłego roku. Wydaje się, że wystarczyłoby, aby ksiądz podporządkował się dekretowi biskupa, który zakazał mu występów medialnych. Duchowny wybrał jednak drogę konfrontacji. Publicznie zbuntował się przeciwko biskupowi. Efekt znamy. Arcybiskup odwołał (czytaj: wyrzucił) niepokornego księdza z parafii i kazał mu zamieszkać w domu dla księży emerytów. Do Jasienicy wysłał zaś administratora.
To była kolejna szansa na zakończenia sprawy, ale ks. Lemański postanowił pokazać swoją waleczność. Opierał się z oddaniem kluczy do kościoła i plebanii. Grupa jego zwolenników dość agresywnie protestowała, gdy parafię przyjechał przejąć administrator. Wszystko odbywało się w świetle kamer. Ostatecznie ks. Lemański opuścił Jasienicę, ale mógł tam przyjeżdżać i odprawiać msze.
Kolejny akt dramatu. Wiosna 2014. W niedzielę palmową okazuje się, że biskup zabrania ks. Lemańskiemu odprawiania nabożeństw w Jasienicy. W świątyni dochodzi do przepychanek. Biskup podejmuje decyzję ?o zamknięciu kościoła, bo boi się, że dojdzie do profanacji. Ksiądz znów zapewnia o swojej niewinności. Nie wspomina jednak, że niezależnie od prawowitego administratora rozprowadzał opłatki przez zakład fryzjerski... Przed siedzibą biskupa znów protestują parafianie.
Po ostatniej decyzji Watykanu ruch znów jest po stronie księdza Lemańskiego. Jeśli znów wybierze metodę konfrontacji, może go spotkać nawet wydalenie ze stanu kapłańskiego, a tego zapewne nie chce.