Wygląda na to, że polscy politycy mają jakąś niewytłumaczalną obsesję na punkcie "Murzynów". Co więcej, dotyczy to wszystkich prawie partii. Z murzyńskich żartów i "murzyńskości" słynie Radosław Sikorski, jego słowa chętnie podchwytuje nawet Mariusz Błaszczak. A ponieważ to słowo nosi z sobą potencjał kontrowersji, z lubością użył go także Janusz Korwin-Mikke. Jak do tego doszło?
Podczas debaty Korwin, jak to czasem bywa, chciał przekazać całkiem celną myśl: że płaca minimalna może powodować bezrobocie. Ale ponieważ jest Korwinem, musiał błysnąć czymś, co przyćmiło całkowicie jego "przesłanie".
A oto czym błysnął:
John F. Kennedy, kiedy wprowadzał w życie pierwszą ustawę o płacy minimalnej, powiedział szczerze: służy ona ochronie przemysłu Północy przeciwko konkurencji taniej sile roboczej Południa. Z tego powodu 4 miliony ludzi straciło pracę. Cóż, to były 4 miliony czarnuchów. Ale dziś mamy 20 milionów Europejczyków, którzy są Murzynami Europy. 20 milionów młodych ludzi jest murzynami z Europy, tak! Są traktowani jak Murzyni. Musimy zniszczyć płace minimalną i musimy zniszczyć władzę związków zawodowych! Bo związki zawodowe są instrumentami ...
Niestety nie dowiedzieliśmy się jednak (a szkoda) czyimi instrumentami są związki zawodowe, bo prowadzący obrady socjalista Włoch Gianni Pittella wyłączył mu mikrofon. Duma z naszych polityków z każdym dniem rośnie.