Reklama

Platforma mówi, że się zmieni

Zmiana języka, większa aktywność i nowe twarze w mediach – to jedyna recepta PO na pikujące sondaże.

Aktualizacja: 05.06.2015 10:08 Publikacja: 04.06.2015 22:01

Platforma mówi, że się zmieni

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Wyjazdy partii politycznych do podwarszawskiej Jachranki mają długą tradycję. Zazwyczaj to miejsce, w którym kontempluje się klęski lub przeprowadza rozliczenia. W przypadku PO aktualne jest i jedno, i drugie, więc wybór Jachranki na ostatnie posiedzenie klubu parlamentarnego był całkowicie usprawiedliwiony.

Jednak podczas wyjazdu premier Ewa Kopacz miała swej partii do powiedzenia niewiele poza żądaniem wzmocnienia jej władzy i deklaracją, że bierze na siebie odpowiedzialność za wynik wyborów parlamentarnych. – To było jałowe, bo w tej chwili nie ma w PO nikogo, kto chciałby odsunąć Kopacz przed wyborami – dziwi się jeden z kluczowych ludzi w Platformie.

Dyskusja wskazywała na to, że kierownictwo partii na czele z Kopacz nie jest gotowe do przeprowadzenia głębokich zmian. – Mówili, że należy zrozumieć przyczyny sukcesu Kukiza i wyciągnąć z nich wnioski. Tyle że przecież to doskonale wiadomo, bo sztab wyborczy Komorowskiego robił szczegółowe badania na ten temat – dziwi się jeden z naszych rozmówców.

Tyle tylko że wyciągnięcie wniosków z tych badań musiałoby oznaczać głębokie zmiany w PO, włącznie z dymisjami w rządzie i usunięciem polityków zaplątanych w afery ostatnich lat, np. w aferę taśmową. – Kopacz nie chce tego robić. Uważa, że to by zdestabilizowało partię i zachwiało skomplikowaną siecią zależności personalnych – tłumaczy jeden z liderów partii. – Jej zdaniem wrażenie wyborców byłoby takie, że zajęliśmy się sami sobą, co jeszcze pogorszyłoby notowania.

Jedyne co, w czym partia się zgodziła, to ogólniki – że trzeba zmienić język rozmowy z wyborcami, że politycy PO muszą być bardziej aktywni niż w kampanii prezydenckiej, a partia będzie kierować do mediów młodszych, mniej zgranych posłów. – Choć w kuluarach pojawiały się głosy, że wyborcy rozliczyli nas za ośmiorniczki i drogie wino z kolacji u Sowy, to nikt tego nie powiedział głośno – opowiada nam jeden z polityków.

Reklama
Reklama

Z tego punktu widzenia posiedzenie w Jachrance nie stało się przełomem dla pogrążonej w najgorszym kryzysie od czasu swego powstania PO.

Nadziei nie rozbudziło także środowe spotkanie u prezydenta, zorganizowane z okazji rocznicy wyborów 4 czerwca 1989 r., ostatniej za jego kadencji. Opowiada jeden z uczestników spotkania: – Prezydent jest w fatalnym nastroju. Dopiero skończył pakować swoje prywatne rzeczy z Belwederu. Co z nim będzie dalej? Nie zdecydował jeszcze, czy czynnie włączy się w kampanię parlamentarną PO. Radziliśmy mu, żeby odpoczął kilka dni i zastanowił się nad swą przyszłością.

W partii robi się nerwowo. Jeśli sondaże będą nadal tak marne, sięgające kilkunastu procent, do Sejmu nie wejdzie mniej więcej co drugi z obecnych 202 posłów. Już teraz spora część polityków PO zajęta jest nie zmianą języka i stawianiem na młodych, ale kombinowaniem, jak się znaleźć jak najwyżej na liście wyborczej. Wojny o miejsca trwają np. na Dolnym Śląsku, Lubelszczyźnie, w Małopolsce i na Pomorzu.

W kuluarach jachrankowego konwentyklu pojawiła się jeszcze odrobina nadziei. Otóż część posłów wierzy, że jeśli do władzy dojdzie PiS z partią Pawła Kukiza, ekscentryczny wokalista zaś zostanie wicepremierem, to taka koalicja długo nie potrwa. W PO nadzieja na kłopoty PiS umiera ostatnia.

Publicystyka
Jan Zielonka: Lottokracja na ratunek demokracji
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Pożar w PiS. Czy partia bezpowrotnie straciła część wyborców na rzecz obu Konfederacji?
Publicystyka
Grzegorz Rzeczkowski: Odpowiedź na wywiad z Jackiem Gawryszewskim
Publicystyka
Jakub Sewerynik: Komu przeszkadzała Chanuka w Pałacu Prezydenckim?
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Czy dla europejskiej prawicy MEGA to dar niebios?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama