Reklama

Mierzmy siły na zamiary

Jest taki wierszyk. Każdy powinien go pamiętać. Mimo że to wierszyk dla dzieci.

Aktualizacja: 17.03.2016 17:25 Publikacja: 17.03.2016 17:21

Mierzmy siły na zamiary

Foto: archiwum prywatne

Dla przypomnienia początek, który brzmi: „O większego trudno zucha, Jak był Stefek Burczymucha, - Ja nikogo się nie boję! Choćby niedźwiedź... to dostoję! Wilki?... Ja ich całą zgraję Pozabijam i pokraję! Te hieny, te lamparty To są dla mnie czyste żarty!”

Przechwalać może się każdy. Nikt przecież nikomu, w tym Stefkowi, nie zabroni opowiadać jaki to on jest dzielny i odważny, nikt mu nie zabroni prężyć muskułów. A skoro można, to i my robimy to na lewo i na prawo, bo przynajmniej niektórzy z nas są przekonani, że jesteśmy na tyle silni i odważni, że przecież „nikt obcy nie będzie nam mówił co mamy robić”. Sami wiemy najlepiej. Im Stefek częściej opowiadał jaki jest odważny, tym więcej osób udało mu się do swojego bohaterstwa przekonać. Wiadomo przecież powszechnie, że duży i odważniejszy może więcej. Wiadomo jednak też powszechnie i o tym, że ktoś, kto naprawdę jest duży nikogo o swojej wielkości przekonywać nie musi. Duży niczego nie musi udowadniać. Po prostu jest duży i wszyscy wokół o tym wiedzą.

Duży nie musi szukać sojuszników, bo jest gotowy samemu stawić czoła realnemu niebezpieczeństwu. Nie musi czekać na finansowe wsparcie, bo na koncie ma wystarczająco dużo środków, by stać go było na to, by sobie kupić lub zbudować to czego akurat potrzebuje. Tak może mówić ktoś, kto faktycznie nikogo nie potrzebuje, sam się obroni i sam się wyżywi, bo jest potęga gospodarczą i militarną.

Tylko ktoś, kto wcale nie jest taki duży jak sam siebie przedstawia, robi wokół siebie dużo szumu w nadziei, że inni uwierzą w tę potęgę i tej potęgi się wystraszą, a przynajmniej będą się z nią liczyć. Bo oczywiście mięśnie można napinać. Warto jednak to robić tylko wtedy, jeśli jest się pewnym, że faktycznie ma się je większe niż przeciwnik. Bo co będzie w chwili, gdy i on postanowi je napiąć? Próba sił w takiej sytuacji jest z góry przesądzona.

W przekonywaniu całego świata, że jesteśmy wielcy, niezależni i niemal najmądrzejsi, zaczęliśmy stosować ryzykowną strategię. Otóż już nie tylko obrażamy i zrażamy. Postanowiliśmy iść krok dalej i zaczynamy ustami ministra obrony pouczać nawet największe mocarstwo świata o tym, jak stać się potęgą i demokracją. Pouczamy kraj, który przedstawiamy jako naszą gwarancję bezpieczeństwa i współpracy, a wielu Polaków ciągle marzy, by móc tam jeździć bez wizy, zostawać tam i pracować.

Reklama
Reklama

Sen o potędze jest snem miłym. Można się obudzić i dzięki niemu wiedzieć dokąd zmierzać. Można w niego uwierzyć i mocno przecenić swoje siły. Ale wtedy, można skończyć jak Stefek, który zbudził się niespodzianie. „Patrzy, aż tu jakieś zwierzę

Do śniadania mu się bierze. Jak nie zerwie się na nogi,

Jak nie wrzaśnie z wielkiej trwogi!” U Stefka skończyło się na wstydzie. I to najmniejsza kara za przecenianie swoich możliwości.

Publicystyka
Marek Migalski: Grzegorz Braun stanie się przyczyną rozpadu PiS?
Publicystyka
Jan Zielonka: Lottokracja na ratunek demokracji
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Pożar w PiS. Czy partia bezpowrotnie straciła część wyborców na rzecz obu Konfederacji?
Publicystyka
Grzegorz Rzeczkowski: Odpowiedź na wywiad z Jackiem Gawryszewskim
Publicystyka
Jakub Sewerynik: Komu przeszkadzała Chanuka w Pałacu Prezydenckim?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama