W "Rzeczpospolitej" znajdą Państwo fascynującą opowieść o nocnym aresztowaniu rosyjskiego ministra gospodarki Alieksieja Uljukajewa i 2 milionach dolarów łapówki, jaką miał przyjąć za zgodę na nabycie przez państwową kompanię naftową Rosnieft równie państwowej kompanii Basznieft w ramach – uwaga – prywatyzacji. Obserwatorzy rosyjskiej sceny politycznej są przekonani, że chodzi nie tyle o łapówkę, co przetasowania na szczytach władzy wschodniego imperium. Argumenty mają dwa. Po pierwsze, zwyczajowe łapówki przy takich transakcjach są 30-40-krotnie większe i przyjmowane nie gotówką, ale np. udziałami jakichś firm. A po drugie, pan minister to doświadczony rosyjski polityk, aktywny od 25 lat, więc dlaczego miałby jak uczniak dać się złapać na wziątce o wartości kieszonkowego?

"Dziennik Gazeta Prawna" przynosi ciekawe informacje z frontu walki z gimnazjami. Otóż rząd przy okazji tej pseudoreformy postanowił zaoszczędzić na nauczaniu przedmiotów przyrodniczych. Nie będzie prostego powrotu do ośmioklasowej szkoły podstawowej. W przeszłości uczniowie uczniowie spędzali w niej na biologii, chemii, fizyce i geografii około 1015 godzin. Po zmianach przygotowywanych przez MEN będzie to tylko 700 godzin.

I w "Rzeczpospolitej", i w "Pulsie Biznesu" smutna wiadomość: w wyniku planowanych przez posłów zmian stare interpretacje podatkowe stracą moc. Cóż, rząd nie ustaje w poszukiwaniu miliardów złotych na kolejne lata 500+...

"Wyborcza" przynosi ciekawą informację o zatrzymaniu Ugandyjczyka, który miał wyłudzić ponad pół miliona euro od polskiej firmy za doradzanie jej w wartym 120 mln euro przetargu na uzbrojenie ugandyjskiej armii, którego... nie było.

Ciekawe znalezisko sprzed stu lat, z okresu pierwszej wojny światowej, opisuje "Rzeczpospolita". Otóż na dnie morza między Anglią i Irlandią odkryto świetnie zachowany niemiecki okręt podwodny, który poszedł dno z powodu gapiostwa dowódcy. Wziął on wychodzący z portu statek za jednostkę transportową i zaczaił na nią. Gdy okazało się, że to okręt do walki z ubootami, było za późno. Załoga zdołała się ewakuować, więc łódź nie jest podwodnym cmentarzyskiem i być może zostanie podniesiona z dna, zasilając któreś z muzeów morskich.