W "Rzeczpospolitej" znajdą Państwo fascynującą opowieść o nocnym aresztowaniu rosyjskiego ministra gospodarki Alieksieja Uljukajewa i 2 milionach dolarów łapówki, jaką miał przyjąć za zgodę na nabycie przez państwową kompanię naftową Rosnieft równie państwowej kompanii Basznieft w ramach – uwaga – prywatyzacji. Obserwatorzy rosyjskiej sceny politycznej są przekonani, że chodzi nie tyle o łapówkę, co przetasowania na szczytach władzy wschodniego imperium. Argumenty mają dwa. Po pierwsze, zwyczajowe łapówki przy takich transakcjach są 30-40-krotnie większe i przyjmowane nie gotówką, ale np. udziałami jakichś firm. A po drugie, pan minister to doświadczony rosyjski polityk, aktywny od 25 lat, więc dlaczego miałby jak uczniak dać się złapać na wziątce o wartości kieszonkowego?