Kobieta napisała, że jest gotowa przyjechać do Delhi i złożyć tam zeznania, jeśli policja podejmie śledztwo w jej sprawie.
Do gwałtu miało dojść w marcu 2016 roku. Amerykanka poinformowała, że przyjechała do Indii jako turystka i zatrudniła przewodnika z agencji wskazanej jej przez dyrekcję hotelu. Ten oprowadzał ją po mieście. Któregoś dnia, kiedy kobieta postanowiła zostać w hotelowym pokoju, przewodnik zaoferował, że przyjdzie do niej i omówi z nią plan podróży na następny dzień. Kobieta się zgodziła, przewodnik przyszedł do niej z czterema kolegami.
Kobieta miała wypić kilka drinków z mężczyznami, po czym przewodnik zmusił ją do stosunku płciowego. Następnie kobieta miała zostać zgwałcona przez towarzyszących mu mężczyzn.
Zaraz po gwałcie kobieta opuściła Indie i wróciła do USA. O tym co ją spotkało nie opowiedziała rodzinie ani bliskim. Jak pisze w doniesieniu, popadła w depresję.
Dopiero po pewnym czasie skonsultowała się z zaprzyjaźnionym prawnikiem, który poradził jej nawiązanie kontaktu z organizacją pozarządową zajmującą się ofiarami przemocy w Indiach. Przedstawiciele tej organizacji zasugerowali Amerykance, by ta złożyła doniesienie o gwałcie drogą elektroniczną.