Do incydentu doszło 20 czerwca 2015 roku w hrabstwie Harris, w Teksasie. Patrol policji zatrzymał Corley za to, że nie zatrzymała samochodu przed znakiem "Stop".
Kiedy młoda kobieta wyszła z samochodu funkcjonariusze (biały mężczyzna i Afroamerykanka) stwierdzili, że czują od niej marihuanę. Nie znaleźli jednak narkotyków ani w samochodzie, ani przy niej. Postanowili więc dokonać dokładniejszej rewizji osobistej. Wszystko zostało utrwalone przez kamerę zamontowaną w samochodzie zatrzymanej.
23-latka została zmuszona do położenia się na ziemi i rozłożenia nóg. Wtedy policjanci ściągnęli jej spodnie i bieliznę. - Czułam się jakbym była napastowana seksualnie. Naprawdę. Czułam się poniżona, upokorzona - mówiła w rozmowie z lokalną telewizją dziewczyna.
Policjanci twierdzili, że znaleźli przy kobiecie pół grama marihuany, ale prokuratura podjęła sprawę dopiero teraz, po zdobyciu nowego, niejawnego dowodu przeciwko Corley. To wtedy prawnik młodej kobiety zdecydował się na opublikowanie nagrania przedstawiającego sposób w jaki została ona przeszukana.
Adwokat Sam Cammack zwraca uwagę, że na nagraniu słychać jak jeden z policjantów mówi do pasażera samochodu, który prowadziła 23-latka: - Znajdziemy coś, jeśli położymy na niej swoje ręce.