Ale w całej Europie mieliśmy susze.
Często ceny w Australii i Ameryce Południowej decydują o cenach lokalnych w sklepiku na wsi w Polsce. W Australii niedawno media donosiły, że są olbrzymie opady śniegu. Była susza w Europie, teraz są powodzie w Hiszpanii. Prawdopodobnie więc nieurodzaj będzie znacznie szerszy. Jak są zawirowania na jakimkolwiek rynku jest duże pole do popisu dla spekulantów. Kilkanaście lat temu fundusze spekulacyjne nie interesowały się rolnictwem, a od wielkiego kryzysu finansowego ostro wkroczyły na rynek żywnościowy. Pamiętamy, co 2 lata temu działo się z cenami masła. Nie było wytłumaczenia poza spekulacją. Nie należy sądzić, żeby radykalnie zmniejszył się popyt, a w niektórych krajach nawet rośnie.
Skoro nie ma możliwości uzupełniania importem to żywność będzie drożała w tym roku?
Będzie drożała. To niepokojący sygnał, bo przyzwyczailiśmy się, że żywność nie drożeje. Były nawet okresy deflacji. W ubiegłym sezonie prognozowaliśmy, że żywność w połowie 2019 r. będzie droższa ok. 4 proc. Tymczasem ceny wzrosły o ponad 5 proc. Nie potrafię sobie wyobrazić, żeby nastąpiła stagnacja wzrostu cen żywności.Należy spodziewać się, że może osłabnąć tempo, ale będzie wyraźny wzrost. Dotknie to szczególnie rodziny najniżej zarabiające. W Polsce udział wydatków na żywność ciągle jest znacznie wyższy niż w krajach wysoko rozwiniętych.
RPP ma poważny problem, bo ceny żywności będą wpływać na inflację, która już podskoczyła.
Żywność staje się grupą towarów, która ciągnie ogólny wskaźnik inflacji. To są reperkusje nie tylko dla RPP, a całej polityki społecznej państwa. Dla niektórych grup społecznych zaczyna to być poważnym problemem. W niektórych grupach produktów ceny wzrosły 2?3 krotnie. Winne są też rosnące koszty energii i płac. Coraz trudniej rolnikom w czasie spiętrzeń prac sezonowych znaleźć pracowników.