System odcinkowego pomiaru prędkości ruszy na 29 fragmentach najbardziej niebezpiecznych dróg krajowych. W pierwszej turze zostanie zamontowany na 25 odcinkach, potem obejmie kolejne cztery. W taki oto sposób zamiast jednego miejsca, w którym kontrolowana jest prędkość przejeżdżających pojazdów, będzie ona sprawdzana na podstawie pomiaru czasu potrzebnego na przejechanie odcinka między rejestratorami z uwzględnieniem maksymalnej dopuszczalnej prędkości jazdy. Podobne systemy działają i sprawdziły się w innych państwach, m.in. Wielkiej Brytanii. W Polsce ma ruszyć w lipcu 2013 r.
Przyda się tempomat
Zdaniem organizacji zajmujących się bezpieczeństwem na drogach metoda odcinkowego pomiaru prędkości jest skuteczna.
– Odcinki, na których wykonywana jest kontrola, mają kilka (do 10 km w mieście), a nawet kilkanaście kilometrów (do 20 km poza miastem), co zmusza kierowców do utrzymania dozwolonej prędkości przez dłuższy czas – zachwala pomysł Stanisław Rzeszutek, specjalista od bezpieczeństwa ruchu drogowego.
– Taki przepis miałby sens, gdyby w samochodach na większą skalę były montowane tempomaty – tłumaczy „Rz" Jarosław Waglewski, egzaminator na prawo jazdy. I przypomina, że tempomat to urządzenie utrzymujące stałą prędkość pojazdu niezależnie od tego, czy pojazd porusza się po płaskiej nawierzchni, czy po pochyłej drodze (podjazdy czy zjazdy). Brak tempomatu to niejedyna wada, jakiej dopatrzyli się kierowcy.
Kamera za znakiem
Drugi problem dotyczy osób, które na odcinek objęty pomiarem wjadą z bocznych dróg, już za pierwszą bramką, albo których cel podróży kończy się przed drugą bramką.