W wielu państwach działa instytucja koronera, który łączy potrzebną w takich przypadkach wiedzę prawniczą i medyczną. Aby tego typu funkcja mogła istnieć w Polsce, trzeba zmienić przepisy.

W Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich prowadzona była np. bulwersująca sprawa mężczyzny, ofiary wypadku drogowego. W drodze do szpitala zmarł, wobec czego załoga karetki pogotowia wróciła na miejsce wypadku i tam zostawiła zwłoki. Ratownik medyczny nie jest bowiem uprawniony do stwierdzania zgonu. Uprawnienie takie ma lekarz pogotowia ratunkowego, ale do wypadków często wysyłani są sami ratownicy.

Problem pojawia się również w przypadku rodzin, których bliscy zmarli w domu. Dyspozytor często odmawia przyjazdu lekarza pogotowia, by stwierdził zgon i wypisał niezbędne dokumenty. Lekarz rodzinny może być zaś trudno dostępny (np. w weekendy), a bez karty zgonu rodzina nie może rozpocząć formalności z organizacją pogrzebu.

W grudniu 2019 r. RPO przekazał Ministerstwu Zdrowia uwagi do projektu ustawy o stwierdzeniu, dokumentowaniu i rejestracji zgonów. Został on przedstawiony do zaopiniowania przez Rządowe Centrum Legislacji. Według projektu ustawa miała wejść w życie 1 stycznia 2021 r. Tymczasem nadal nie została przyjęta. A Biuletyn Informacji Publicznej Rządowego Centrum Legislacji od 25 listopada 2019 r. wskazuje etap konsultacji publicznych, z uwagą „projekt zwolniony na podstawie Planu Prac Rządu".

Zastępca RPO Stanisław Trociuk przesłał MZ ponaglenie. - Pomimo postulowanego od lat przez Rzecznika systemowego uregulowania problemu stwierdzania zgonu, pozostaje on wciąż aktualny, a obecnie obowiązujące anachroniczne regulacje nadal nie zostały zmienione – napisał.