Poszkodowany pacjent może się wycofać z postępowania w każdej chwili
– Nie ma także zapewnionej jednolitości orzecznictwa. Dla sądów powszechnych to Sąd Najwyższy wyznacza linię orzeczniczą. W przypadku komisji nie ma nawet wymiany informacji między poszczególnymi województwami – mówi Jolanta Budzowska, radca prawny z kancelarii Budzowska Fiutowski i Partnerzy. Radcowie Prawni. I dodaje, że w niektórych komisjach dopuszcza się do postępowania pełnomocnika wnioskodawcy, w innych natomiast nie jest to możliwe. W ustawie nie jest bowiem wprost powiedziane, że pacjent może być reprezentowany przed komisją przez adwokata czy radcę. Niektóre składy wychodzą więc z założenia, że jest to niemożliwe, inne, że brak możliwości udziału pełnomocnika godziłby w zasadę równości stron. Szpital bowiem może być reprezentowany przez pełnomocnika.
Są również wątpliwości, co zrobić, gdy wniosek jest obarczony błędami formalnymi: czy należy zwrócić pacjentowi wniesioną opłatę, czy ją zatrzymać.
Najpierw do komisji, potem do sądu
Kontrowersje budzi także to, że pacjent na każdym etapie postępowania przed komisją może z niego zrezygnować. Osobie podejrzewającej, że jej zły stan zdrowia jest następstwem nieprawidłowego leczenia, opłaca się pójść najpierw do komisji, a dopiero potem do sądu.
Komisje będą dla pacjentów papierkiem lakmusowym.
– Jeżeli pacjent uzyska przed komisją korzystną dla siebie opinię, znajdzie się w nieco lepszej sytuacji przed sądem, choć ekspertyza nie będzie dla niego wiążąca. Jest to bowiem opinia prywatna. Przed sądem nie będzie miała mocy opinii biegłego sądowego, ale tylko znaczenie pomocnicze. Roszczenie pacjenta zostanie jednak w ten sposób uprawdopodobnione. Korzystając z opinii biegłego wydanego na potrzeby komisji, pacjent zmniejsza więc ryzyko przegranej – mówi Jolanta Budzowska.