Resort zdrowia nadaje ramy prawne poradom zdalnym, które, jak wynika z ministerialnych analiz, stanowiły nawet 90 proc. wszystkich porad udzielanych podczas lockdownu. „Rzeczpospolita" dotarła do projektu rozporządzenia w sprawie standardu organizacyjnego teleporady w podstawowej opiece zdrowotnej (POZ).
Nie tylko na odległość
Gdy porady nie można udzielić w formie zdalnej, pacjenta należy przyjąć osobiście – precyzuje art. 3 rozporządzenia. Przepis odnosi się bezpośrednio do największego zarzutu stawianego teleporadom – że w wielu przypadkach są niewystarczające. Zgodnie z przepisami lekarz, pielęgniarka czy położna POZ mają ocenić stan pacjenta i ustalić, czy taka forma kontaktu z lekarzem jest wystarczająca dla jego problemu zdrowotnego. Jeśli nie, zalecą wizytę osobistą, wizytę domową lub np. skierują do szpitala. Teleporada umożliwia wystawianie zarówno e-recept i e-zwolnień, jak i e-skierowań.
Czytaj także: Teleporada według prawa jak wizyta w przychodni
– Teleporady jako uzupełnienie funkcjonowania gabinetów POZ się sprawdziły, ale nie mogą być jedyną formą kontaktu z lekarzem – podkreśla Janusz Cieszyński, wiceminister zdrowia odpowiedzialny za cyfryzację ochrony zdrowia. I dodaje, że wytyczne to owoc miesiąca pracy ministerialnego zespołu.
To istotne, bo – jak twierdzą specjaliści biorący udział w projekcie – „choroby nie czekają na koniec pandemii", a wielu lekarzy wciąż przyjmuje tylko w formie zdalnej. Na zamknięte POZ skarżą się też pacjenci, a lekarze ze Stowarzyszenia Chirurgów Skalpel dyżurujący na szpitalnych oddziałach ratunkowych alarmują, że po zamknięciu gabinetów wiele osób trafia do szpitala w momencie zaostrzenia choroby.