Aktorzy mieli poznać się w 2011 roku podczas nagrywania filmu "Dziennik zakrapiany rumem", w którym grają jedne z głównych ról. Swój związek sformalizowali w 2015 roku. Kobieta już rok później złożyła pozew o rozwód, uzyskała również zakaz zbliżania się, ponieważ jak twierdziła mąż stosował wobec niej przemoc słowną oraz fizyczną, często znajdując się pod wpływem alkoholu czy innych środków odurzających. W 2017 roku sąd orzekł o rozwodzie pary. Zawarta z byłą żoną ugoda, kosztowała muzyka 7 milionów dolarów.
Obecny proces dotyczy zupełnie innej kwestii - Depp oskarżył Amber Heard o to, że dopuściła się zniesławienia w swoim feletionie opublikowanym w The Washington Post. W artykule opisała agresywne zachowania oraz zjawisko przemocy domowej jakich osobiście doświadczyła. Mimo, że nazwisko Deppa ani razu w artykule nie padło, opinia publiczna nie miała wątpliwości, że to o niego chodziło.
58-latek pozwał kobietę o zapłatę zadośćuczynienia w wysokości 50 milionów dolarów - pozwana skierowała w odpowiedzi na działania aktora swój pozew o 100 milionów za jak wskazano, próbę jej oczernienia, gdy prawnicy Deppa określili jej słowa z felietonu oszustwem
Proces, który rozpoczął się w połowie kwietnia rozstrzygnęła w środę wieczorem (polskiego czasu) ława przysięgłych - sędzia Penney Azcarate ogłosiła, że ława uznała Amber Heard winną zniesławienia Johnny'ego Deppa, zobowiązała ją do zapłaty 15 milionów dolarów tytułem zadośćuczynienia. Na sali sądowej była obecna przegrana procesu, Depp nie zjawił się na ogłoszenie wyroku, obecnie przebywa w Wielkiej Brytanii.
Heard skomentowała decyzję sądu na swoich mediach społecznościowych - "rozczarowanie, które czuję dzisiaj, jest poza słowami. Jestem załamana, że góra dowodów nie wystarczyła do przeciwstawienia się sile i wpływom mojego byłego męża." Jej zdaniem wyrok jest rozczarowujący tym bardziej z perspektywy innych kobiet doświadczających przemocy - to wpadka.