Jak długo, panie pośle, może potrwać proces wychodzenia Wielkiej Brytanii z Unii?
Kazimierz Ujazdowski: Ze względu na nagromadzenie materii negocjacyjnej, wyjątkowość sytuacji – to pierwszy przypadek opuszczania Unii przez duży kraj – to rozstanie musi potrwać. Tym bardziej że poważnie rzutuje i na życie gospodarcze, i na status obywateli.
Są głosy, że potrwa dwa lata, ktoś rzucił, że nawet 15 lat.
Tyle może trwać rozstanie w sensie usunięcia wszystkich skutków długiego życia pod rządami wspólnych traktatów. Zakładam jednak racjonalność, zwłaszcza Brytyjczyków. Jeśli będą podtrzymywać wolę wyrażoną w referendum i notyfikują wystąpienie jeszcze przed wakacjami, to rozpoczną się negocjacje. Nie sądzę, by trwały dłużej niż rok, traktaty mówią o dwóch latach, z możliwością przedłużenia, ale za zgodą obu stron. Procedura nie przewiduje jednak rozłożenia wystąpienia z Unii na raty. Traktaty przestaną obowiązywać z chwilą wejścia w życie umowy „rozwodowej".
Co polski rząd może zrobić, aby złagodzić skutki Brexitu dla naszych rodaków na Wyspach?