Producent 10-walentnej szczepionki przeciw pneumokokom wygrał przetarg na szczepienia u wszystkich polskich noworodków urodzonych po 31 grudnia 2016 r. Jak dowiedziała się „Rz", resort zaoszczędzi w ten sposób 50 mln ze 160 mln zł, które miał przeznaczyć na włączenie szczepionki do kalendarza szczepień obowiązkowych. Jak wynika z naszych informacji, producent preparatu 13-walentnego („trzynastki") na tyle obniżył jego cenę, że resort zmieściłby się w zakładanych 160 mln zł.
Tymczasem „dziesiątka" nie zabezpiecza przed szczepami 3, 6a i 19, które u polskich dzieci występują najczęściej. Jak wynika ze statystyk Krajowego Ośrodka Referencyjnego ds. Diagnostyki Bakteryjnych Zakażeń Ośrodkowego Układu Nerwowego (KOROUN), to właśnie zakażenia tymi szczepami pneumokoków są najczęstszą przyczyną zgonów Polaków poniżej drugiego roku życia.
Wybór ministerstwa jest sprzeczny nie tylko z rekomendacjami Pediatrycznego Zespołu Ekspertów ds. Programu Szczepień Ochronnych, ale także zaleceniami Światowej Organizacji Zdrowia (World Health Organization – WHO), rekomendującej szczepionkę odpowiadającą danym epidemiologicznym. Tymczasem z monitoringu prowadzonego przez KOROUN wynika, że szczepionka 13-walentna pokrywała aż 68,5 proc. serotypów wykrytych w 2014 r. u pacjentów ze wszystkich grup wiekowych, a 10-walentna – 42 proc. „Trzynastka" pokrywa też w 83,3 proc. serotypy odpowiedzialne za przypadki śmiertelne u polskich dzieci poniżej piątego roku życia w latach 2011–2013 („dziesiątka" pokrywała je w 66,7 proc.). Lepiej radziła sobie też z serotypami antybiotykoopornymi.
– Resort wybrał gorszą szczepionkę i poczuł się w jakiś sposób zwolniony z obietnicy złożonej na początku roku. Oczywiście lepiej mieć „dziesiątkę", niż nie mieć nic, ale jeżeli rzeczywiście była możliwość tańszego zakupu „trzynastki", to pozostaje tajemnicą poliszynela, dlaczego dokonano takiego wyboru – mówi „Rz" Sabina Szafraniec, prezes Stowarzyszenia Parasol dla Życia i mama Kuby, który przeżył infekcję pneumokokową w wieku dziewięciu miesięcy.
– Najwyraźniej zadecydowały względy finansowe, a nie dobro dzieci – uważa dr Aneta Górska-Kot, ordynator oddziału pediatrii stołecznego szpitala dziecięcego przy ul. Niekłańskiej.