– Trzeba ocenić dochodowość gospodarstw rolnych. To kryterium jest nam potrzebne, gdyż służy do przyznawania świadczeń z pomocy społecznej, stypendiów, ale jest także brane pod uwagę przez banki przy przyznawaniu kredytów. Dzięki temu określimy także możliwości opłacania przez rolników składek na ubezpieczenie zdrowotne – wtórował mu Stanisław Kalemba, także z PSL. – Wtedy się okaże, że kondycja większości gospodarstw nie pozwala na to, by nałożyć na nie nową składkę.
Obecnie za prawie 1,5 milionów rolników składki na ubezpieczenie zdrowotne opłaca budżet państwa. W tym roku będzie to kosztowało wszystkich podatników przeszło 1,8 mld zł.
TK uznał, że takie rozwiązanie jest niezgodne z konstytucją, gdyż z tego systemu korzystają także rolnicy prowadzący wysoko dochodowe gospodarstwa rolne, których bez problemu stać na samodzielne opłacanie składek.
Jeszcze w zeszłym roku składka płacona przez budżet była liczona od wielkości gospodarstwa i wynosiła 18,82 zł za hektar. W tym roku, po zmianie zasad opłacania składek za rolników, w budżecie wydzielono kwotę zbliżoną do zeszłorocznych wydatków, która jest przekazywana w comiesięcznych transzach do NFZ. Średnio za każdego rolnika budżet płaci ponad 100 zł miesięcznie.
Jaka składka
– Nie można tych kosztów przenieść na rolników, gdyż dla przeciętej rodziny oznaczałoby to wydatek rzędu kilkuset złotych miesięcznie – zauważył Romuald Ajchler, poseł SLD. – Składka płacona przez rolników powinna wynosić ok. 30 zł miesięcznie. Nie odbiegałaby od składek płaconych przez osobę prowadzącą działalność gospodarczą. Co prawda płaci ona 243 zł miesięcznie, jednak tylko 33,80 zł pokrywa faktycznie z własnej kieszeni. Resztę odlicza od podatku.
– Proponuję, aby rolników potraktować podobnie jak innych obywateli, tak by 1,25 proc. składki zdrowotnej płacili z własnej kieszeni, a pozostała część była odliczana od podatku gruntowego – stwierdził minister rolnictwa Marek Sawicki.