Prezydent Andrzej Duda ma zainaugurować w piątek w Gdańsku kampanię konsultacyjną dotyczącą referendum konstytucyjnego.
Konsultacje mają się odbyć we wszystkich miastach wojewódzkich i skupiać, jak zdradził Paweł Mucha, wiceszef Kancelarii Prezydenta, na sformułowaniu pytań referendum. Z wnioskiem o jego przeprowadzenie w 2018 r. prezydent zwróci się do Senatu.
Nie ta droga
Prezydent, owszem, może zarządzić referendum, ale za zgodą większości Senatu, a ta należy do Prawa i Sprawiedliwości. Dodajmy, że Sejm też może je zarządzić, i to samodzielnie, więc jeśli nie będzie sprzeciwu PiS, referendum może się odbyć. By jednak wynik referendum ogólnokrajowego był wiążący, jak mówi art. 125 konstytucji, musiałaby wziąć w nim udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania, a nie jest to proste w polskich warunkach, co potwierdza klapa referendum zarządzonego przez prezydenta Bronisława Komorowskiego pod koniec jego kadencji.
Wielu prawników uważa, że tą drogą nie można zmienić konstytucji, gdyż ona sama w art. 235 szczegółowo określa, jak można to zrobić. Projekt zmiany konstytucji może, owszem, przedstawić prezydent, ale też Senat oraz 92 posłów, lecz za jego uchwaleniem musi głosować co najmniej 2/3 posłów, której to większości PiS nie ma, oraz Senat bezwzględną większością, którą PiS ma.
W tym trybie dopiero po uchwaleniu noweli konstytucyjnej może się pojawić kwestia referendum, jeśli zmiana konstytucji dotyczyłaby przepisów z rozdziałów I – czyli ogólnego kształtu ustrojowego państwa, II – czyli chronionych konstytucją prawa i wolności, bądź XII – tj. zmiany konstytucji. W tych wypadkach każdy z uprawnionych do złożenia projektu zmiany konstytucji może zażądać referendum zatwierdzającego, a do zmiany konstytucji dochodzi, jeżeli w tym referendum opowie się za nią większość głosujących. Referendum to wchodzi więc w rachubę już po przyjęciu noweli konstytucji.