Biuro w bikini

Czy wystrój miejsca pracy wpływa na kreatywność pracowników? Przedstawiamy biura jak plaże, skateparki i place zabaw

Publikacja: 22.04.2011 04:07

W MindLab, w duńskim Ministerstwie Gospodarki, pracownicy sami urządzają przestrzeń dzięki mobilnym

W MindLab, w duńskim Ministerstwie Gospodarki, pracownicy sami urządzają przestrzeń dzięki mobilnym przegrodom. fot. rosan bosch

Foto: __Archiwum__

Gdzie tu się siada na małe tete-a-tete, kiedy chce się kogoś zwolnić z pracy, zastanawiałam się, patrząc na pasiaste plażowe budki do przebierania się przed kąpielą w morzu i samochodziki z wesołego miasteczka – wyposażenie nowego biura Google'a w Londynie. Może robi się to zdalnie, korzystając z czerwonych budek telefonicznych stojących obok? A może w dziuplach, siedząc na pufach niebieskich jak niebo nad Honolulu i zielonych jak futro Kermita z Muppet Show?

Najnowsze biuro giganta branży internetowej, zaprojektowane przez firmę Scott Brownrigg i oddane do użytku w listopadzie (trwa drugi etap prac), wygląda tak, jakby zachęcało pracowników do zabawy i wypoczynku zamiast do pracy. Panuje tu nastrój bikini. Fototapety przedstawiają drewniane pomosty w nadmorskim kurorcie w Brighton. Do dyspozycji pracowników jest klub fitness, spa, centrum masażu, dwie restauracje – jedna serwuje sushi, a druga dania kuchni fusion. System zapewne się sprawdza – ekspansywna firma kontynuuje pomysły wdrażane już wcześniej w innych oddziałach na świecie. W niektórych biurach Google'a pracownicy jeżdżą np. na rowerach.

Doda ci skrzydeł

W podobnym kierunku poszli projektanci londyńskiego biura Red Bulla  – Jump Studios – gdzie oprócz stołu do ping-ponga znajdziemy leżanki, domowo umeblowany taras na dachu z widokiem na West End połączony z barem i kawiarnią oraz stromą i długą zjeżdżalnię jak z placu zabaw dla dzieci. Motywy zaczerpnięte ze skateparku, takie jak rampa z włókna węglowego, mają się kojarzyć ze sportami ekstremalnymi. 100 procent adrenaliny za 2 mln funtów.

– Atmosfera zabawy wpływa na kreatywność. Luz i otwartość, ułatwiają zabieranie głosu nawet bardziej nieśmiałym osobom, które często mogą mieć świetne pomysły, ale się z nimi nie chcą ujawnić. W Stanach powszechne jest mniej kontrowersyjne rozwiązanie – montowanie pudełka, do którego każdy może wrzucić swoje uwagi na temat funkcjonowania firmy – mówi „Rz" Anna Goetz, która od 20 lat projektuje biura w USA m.in dla PricewaterhouseCoopers, Disneya, Bristol-Myers Squibb, DC Comics.

Z udomowianiem przestrzeni biurowej jest pewien kłopot: z jednej strony ludzie czują się w niej lepiej, a z drugiej domowe akcesoria, nawet jeśli to są tylko fotografie rodziny i doniczki z kwiatkami, odwracają ich uwagę od pracy.

– Takie rozwiązania, jakie mają Google i Red Bull, nie są na porządku dziennym w innych firmach. Ale nawet w tych najbardziej zwykłych coraz częściej sale konferencyjne meblowane są jak salony w prywatnych domach – z telewizorem, minibarem, stołem do ping-ponga – podkreśla Goetz. Różnica jest jednak zasadnicza – w biurach Google'a nie ma podziału na przestrzeń pracy i wypoczynku, one się zlewają. A jeśli firma chce być dla nas jednocześnie miejscem pracy i towarzyskich spotkań, to powinna nam się zapalić czerwona lampka. Być może chodzi o to, by nasze prywatne życie sprowadzić do niezbędnego minimum. Zdaniem Anny Goetz, jest takie ryzyko. Google to firma dla młodych, bezdzietnych ludzi. Stać ich na to, by jej tę swoją prywatność poświęcić.

– Design w tym biurze może przypominać film Disneya, jednak kryje się za tym poważne miejsce pracy, efektywne, z dobrą komunikacją. Pierwsze wrażenia pracowników i osób odwiedzających biuro były bardzo pozytywne. Googlersi, jak sami się nazywają, pracują w bardzo wymagającym i stresującym środowisku, nie od 9 do 17.30 od poniedziałku do piątku. Nie chodzi więc o to, że szefowie firmy chcą pozbawić pracowników życia prywatnego. Po prostu spokój ducha, komfort i dobre samopoczucie zatrudnionych jest tutaj brane pod uwagę. Przestrzenie relaksu są jednocześnie miejscami pracy – mówi „Rz" Ken Giannini ze Scott Brownrigg, dyrektor ds. projektów wnętrz.

To nie ludzie powinni się przystosować do miejsca pracy, ale miejsce pracy musi się dostosować do ich potrzeb – taka idea przyświecała twórcom MindLab – biura w duńskim Ministerstwie Gospodarki (2002 rok). Zasadnicze pytanie postawione przez projektantów – Rosan Bosch i Rune Fjord – brzmiało: jak urządzić biuro, które będzie stymulowało kreatywność? Efekt daleko odbiega od konwencji. Przyjęte rozwiązania nie kojarzą się z urzędem państwowym, raczej z młodą ekspansywną firmą prywatną, której pracownicy mają nieregulowany czas pracy i przychodzą do biura w klapkach. Do siedzenia używa się tu czerwonych kostek, które można układać w dowolnych konfiguracjach – rzecz dobrze znana z przedszkola: dzieci, budując z takich wielkich klocków, ćwiczą wyobraźnię przestrzenną. Ale co mogą na nich ćwiczyć urzędnicy państwowi, których o brak wyobraźni nikt by przecież nie posądzał? Sercem biura jest tzw. umysł – wielkie białe jajo, do którego wchodzi się rysować na ścianach (są z takiego samego materiału jak tablica szkolna), można tu urządzać małe zebrania think tanków, burze mózgów albo samotnie powtarzać całki.

Klub demokratów

– Przejście na tzw. open space'y to najważniejsze zjawisko w ostatnich dekadach. Poszło za nim nastawienie na mobilność i komunikację – komentuje Anna Goetz. – Powszechnie stosowane są dziś meble modułowe i mobilne ścianki działowe, w których umieszcza się całe potrzebne okablowanie. Gdy jest duża rotacja pracowników, łatwo przearanżować przestrzeń. Wysokość ścianek jest od 30 lat sukcesywnie obniżana.

Zmieniło się też miejsce, w którym znajduje się fotel i biurko menedżera. Kiedyś znajdowało się na końcu długiego korytarza albo na najwyższym piętrze. Dziś ustawiane jest centrycznie, często w przeszklonych pomieszczeniach. Biuro stara się być bardziej demokratyczne. – W ciągu ostatnich 20 lat odchodzono od eksponowania statusu pracowników na rzecz przestrzeni nastawionych na współpracę i dzielenie się wiedzą. One często przypominają klub  – mówi „Rz" Giannini. Podkreśla się w ten sposób wartość pracy, a nie hierarchii. Zwiększa pewność siebie zwykłych pracowników. Bo nigdy nie wiadomo, skąd przyjdzie jakaś nowa myśl.

Gdzie tu się siada na małe tete-a-tete, kiedy chce się kogoś zwolnić z pracy, zastanawiałam się, patrząc na pasiaste plażowe budki do przebierania się przed kąpielą w morzu i samochodziki z wesołego miasteczka – wyposażenie nowego biura Google'a w Londynie. Może robi się to zdalnie, korzystając z czerwonych budek telefonicznych stojących obok? A może w dziuplach, siedząc na pufach niebieskich jak niebo nad Honolulu i zielonych jak futro Kermita z Muppet Show?

Pozostało 92% artykułu
Praca
Rząd odpowiada na plany masowych zwolnień w firmach. 50 mln zł wsparcia
Praca
Trudno dzisiaj zagonić pracownika do biura. Szczególnie w piątek
Praca
Tego powinni się uczyć przyszli menedżerowie AI
Praca
Depresja pracowników kosztuje firmy miliardy złotych. Straty są coraz większe
Praca
Rekordowa liczba studenckich staży w Programie Kariera