Rz: Demografowie i ekonomiści nie mają wątpliwości, że musimy coś zrobić z emeryturami, bo będą bardzo niskie. Proponują albo niskie i równe emerytury obywatelskie, albo system uniwersalny, w którym składki będą płacone od każdej złotówki przychodu.
TOMASZ LASOCKI: Wcale nie jestem pewien, czy takie zmiany nastąpią. Zreformowany w 1999 r. system emerytalny jest o wiele mniej korzystny dla obywateli niż poprzedni, za to tańszy dla państwa, które bierze dużo pieniędzy w postaci składek, a w zamian daje bardzo niskie emerytury. Łączne potrącenia z pensji z tytułu składek wynoszą bowiem nawet 45 proc., a w zamian możemy liczyć na emeryturę w wysokości 25–30 proc. ostatnich zarobków.
Gdyby jednak zmiany miały nastąpić, to który system jest korzystniejszy?
Zależy dla kogo. Dla państwa czy obywateli. System emerytur obywatelskich jest korzystny dla przyszłych emerytów, ponieważ nie płacą składek, a uwolnione w ten sposób środki mogą lokować jako oszczędności na starość. To jednak najmniej korzystny system dla państwa, bo musi utrzymać system wyłącznie z podatków albo zryczałtowanych, niskich składek. Z drugiej strony zawiera element demotywujący, bo od wartości pracy przestaje zależeć wysokość świadczenia na starość. Dlatego uważam za mało prawdopodobne, że system obywatelski ma szansę na wprowadzenie.
A co z tzw. systemem uniwersalnym, w którym wszyscy płacą takie same składki i mogą liczyć na świadczenia uzależnione od wysokości wpłat?