Zmiany w szkolnictwie wyższym nie budzą tak dużych emocji społecznych jak inne tematy, którymi od dwóch lat zajmuje się rząd Zjednoczonej Prawicy. Ale w 2018 roku reforma przygotowywana przez Jarosława Gowina pod względem skali jest największym projektem, który wejdzie w życie.
W ubiegłym tygodniu zgodził się na nią rząd. W środę oficjalnie wypowiedział się o niej prezes PiS Jarosław Kaczyński, który postawił na szali swój autorytet. – Zrobię wszystko, by w obecnym stanie weszła w życie – mówił na konferencji prasowej z wicepremierem Jarosławem Gowinem. To początek ostatniego etapu długiej i wyboistej drogi całej reformy. Bo chociaż zmiany były szeroko konsultowane w środowisku akademickim – inaczej niż szybko procedowane projekty PiS – to najwięcej wątpliwości wywołały wewnątrz obozu władzy. Stąd wspólna konferencja Kaczyńskiego i Gowina.
Opór wewnętrzny
Reforma Gowina ma wpływowych przeciwników w samym PiS. Zalicza się do nich przede wszystkim Ryszard Terlecki, wicemarszałek Sejmu i bliski współpracownik prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Podobnie jak Gowin pochodzi z Krakowa i ma związki ze środowiskiem akademickim. Gowin jest filozofem i założył Wyższą Szkołę im. Józefa Tischnera, Terlecki to historyk, wykładowca m.in. PAN. Ich dyskusja odbywa się więc nie tylko na płaszczyźnie politycznej.
Terlecki od wielu miesięcy krytykuje propozycje Gowina. Mówił, że nie ma na nie zgody w Klubie PiS. Sytuacja zaogniła się do tego stopnia, że odbyło się nawet spotkanie na Nowogrodzkiej z udziałem stron sporu i Jarosława Kaczyńskiego. Ostatecznie prezes PiS publicznie poparł reformę Gowina, który na konferencji prasowej w środę mówił o merytorycznych różnicach między nim a wicemarszałkiem Sejmu. Konferencja ta sprawiła, że jeden z frontów wewnętrznych w ramach Zjednoczonej Prawicy – w widowiskowy sposób przebijający się w mediach – będzie tracił na intensywności. To nie oznacza jeszcze, że przeciwnicy ustawy całkowicie się poddali, chociaż po deklaracji Kaczyńskiego sprzeciw wobec reformy oficjalnie jest już sprzeciwem wobec PiS.
Po przyjęciu tzw. konstytucji dla nauki przez rząd projekt trafi do Sejmu. Jeden z głównych sojuszników wicemarszałka Terleckiego prof. Włodzimierz Bernacki, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Nauki, już poprosił – na Twitterze – wszystkich o przesyłanie na specjalny adres internetowy uwag do projektu. Bo nie ma wątpliwości, że mimo poparcia Kaczyńskiego poprawki w trakcie prac legislacyjnych się pojawią.