Minister Jacek Czaputowicz realizuje kolejny etap zmian w ministerstwie, które objął po Witoldzie Waszczykowskim. Informacja o odwołaniu wiceministra Dziedziczaka krążyła w sferach obozu rządzącego od kilku dni. Miała być przedstawiona po Wielkanocy. Jak twierdzą nieoficjalnie nasi rozmówcy z PiS, Dziedziczak miał dostać propozycję objęcia jednej z polskich placówek dyplomatycznych w Europie, ale nie przyjął jej. Wielu naszych rozmówców z partii rządzącej przyjęło jednak informację o odwołaniu Dziedziczaka z zaskoczeniem.
Wtorkowe przetasowania w MSZ to kolejne zmiany w resorcie od styczniowej rekonstrukcji rządu, w której nowym szefem MSZ został Jacek Czaputowicz. Andrzej Papierz – który wcześniej był m.in. konsulem w Stambule i ambasadorem Polski w Afganistanie i Bułgarii – został podsekretarzem stanu w MSZ. Będzie zajmował się m.in. sprawami Polonii, które do tej pory w swojej gestii miał Jan Dziedziczak. On sam żegna się z resortem, jego stanowisko ma zostać zlikwidowane. Papierz i Czaputowicz współpracowali w opozycji, w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów. Nowy podsekretarz stanu ma też odpowiadać za sprawy bezpieczeństwa oraz kwestie konsularne. Jacek Czaputowicz powołał wcześniej jednego wiceministra. Na początku lutego wiceministrem odpowiedzialnym za sprawy prawne i traktatowe w MSZ został dr Piotr Wawrzyk. Wtedy też Czaputowicz rozwiązał gabinet polityczny (byli w nim m.in. Sylwia Ługowska czy Przemysław Żurawski vel Grajewski), na którego czele stał Jan Parys. Czaputowicz ogłosił równolegle odwołanie dziesięciu ambasadorów oraz m.in. powołanie nowego dyrektora generalnego służby zagranicznej.
We wtorek Jan Parys pożegnał się z resortem – poinformował portal Onet.pl. To nie koniec możliwych zmian w resorcie spraw zagranicznych. Na początku lutego nowy szef MSZ zapowiedział też, że w resorcie powstanie specjalny zespół, który ma zająć się reformą zatrudnienia. Jak ocenił wtedy, problemem jest przerost zatrudnienia w „sferze niedyplomatycznej" i niedobór osób w pionie zajmującym się dyplomacją.
Jednak prawdziwe zmiany mogą dopiero nadejść. W Sejmie cały czas znajduje się ustawa o służbie zagranicznej, która tworzyłaby nową instytucję – Radę Służby Zagranicznej. Rada miałaby opiniować wszystkie zmiany kadrowe w MSZ. Ustawa zakłada też, że wszyscy obecni pracownicy MSZ otrzymaliby wypowiedzenia. Sprzeciwiał się jej były szef MSZ Witold Waszczykowski. Na początku listopada Waszczykowski w oficjalnym piśmie wskazał nawet, że pomysł powołania rady o tych kompetencjach nie jest zgodny z konstytucją. Później w centrum uwagi partii rządzącej znalazła się kwestia zmian w rządzie. Waszczykowski był publicznie krytykowany za niedostatecznie tempo czyszczenia „złogów" w MSZ przez Jarosława Kaczyńskiego. Ustawa powołująca Radę Służby Zagranicznej miała być rozwiązaniem tej kwestii.
Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział kilka tygodni temu zmniejszenie liczby wiceministrów w rządzie o ok. 20–25 proc. Zmiana w MSZ jest pierwszą po tej deklaracji szefa rządu w ministerstwie Jacka Czaputowicza.