Braun nawiązuje do decyzji, jaką podjęły władze PiS, PO, ale też innych zasiadających w parlamencie partii, by nie wystawiać kandydatów w przedterminowych wyborach prezydenta Gdańska, rozpisanych po zabójstwie Pawła Adamowicza. Kandydatką na prezydenta Gdańska została natomiast p.o. prezydenta Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, I wiceprezydent miasta w czasie prezydentury Adamowicza.
Braun, działający przed 1989 roku w Pomarańczowej Alternatywy, w III RP zwolennik lustracji, reżyser i kandydat na prezydenta w wyborach z 2015 roku (uzyskał poniżej 1 proc. głosów), kandyduje w wyborach, aby "zagwarantować gdańszczanom możliwość wyboru".
- Nie zamierzam gdańszczanom opowiadać, co też im dam i zapewnię. Nie zamierzam obiecywać gruszek na wierzbie. Zamierzam zagwarantować, czego na pewno nie zrobię. A mianowicie, nie dopuszczę, żeby śmierć śp. Adamowicza pozostała w jakimkolwiek wymiarze nie wyjaśniona - zapowiada w rozmowie z Onetem Braun.
Braun zapowiada również, że nie podpisze "tzw. pakietu równościowego (...)", który - jego zdaniem - dotyczy "seksualizacji nieletnich, sodomizacji życia publicznego".
Kandydat na prezydenta Gdańska mówi też, ze nie podpisze się "pod żadnym aktem prawnym", ani pod żadną działalnością "która mogłaby nasuwać wątpliwości, co do kierunku politycznego w jakim Gdańsk zmierza". - Będę działał na rzecz utrzymania jednoznaczności przynależności państwowej Gdańska do Rzeczpospolitej Polskiej. Żadnych szkodliwych urojeń o reaktywacji Wolnego Miasta Gdańska, żadnej Rzeczpospolitej Przyjaciół Polin prezydenta Dudy. Tych rzeczy za moich kadencji w Gdańsku państwo nie zobaczycie - podkreśla.