W Sejmie Przemysław Czarnek zasiada w tylnych rzędach.
- Jest daleko do mównicy, więc trzeba biegać, ale da się radę. Dzięki temu miejscu na koronie można pooglądać ten Sejm z góry. Dobrze widać, jak zachowują się poszczególne kluby, np. PO-KO. Huczą, krzyczą, uderzają w stół i wykrzykują jakieś obraźliwe epitety - powiedział Onetowi poseł.
Dodał, iż inaczej zachowuje się klub Lewicy, z którym, według niego, w najważniejszych sprawach Zjednoczona Prawica nie zgadza się "niemal w stu procentach". - Widzimy, że potrafią normalnie dyskutować ocenił były wojewoda. - Pamiętam wypowiedź prezesa Jarosława Kaczyńskiego z naszego pierwszego wyjazdowego posiedzenia klubu w Ożarowie. Mówił, że dawniej w latach 90-tych bywały różne sytuacje w Sejmie, ale nie przekraczano pewnych granic. Ta lewica, z którą się nie zgadzamy potrafi dyskutować na poziomie parlamentarnym - zaznaczył.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości ocenił, że klub PO-KO "psuje parlamentaryzm". - Ale nie mówię o wszystkich. - Z naszymi posłami z Lubelszczyzny, czy to z PO, PSL, Lewicy czy Konfederacji, mamy bardzo dobre relacje na korytarzach sejmowych. To dobrze wróży na przyszłość jeśli chodzi o współpracę na rzecz Lubelszczyzny - stwierdził.
Czarnek był pytany o anulowane i powtórzone głosowanie w sprawie wyboru członków KRS, które przez opozycję nazwane zostało oszustwem. Poseł zgodził się z szefem klubu PiS Ryszardem Terleckim, że "stała się niezręczna sytuacja". - Nie mogło dojść do wypaczenia wyników, bo taką mamy większość w tym Sejmie - zastrzegł.