– Pomyślałam, że jak na stan mojego serca to zbyt dużo stresów – tak Zyta Gilowska uzasadniła decyzję o rezygnacji z mandatu poselskiego. Wyniki listopadowych badań kardiologicznych okazały się dla niej niezbyt dobre. W dodatku jej mama doznała skomplikowanego złamania nogi. Dlatego Gilowska postanowiła się usunąć w cień.
Tymczasem na scenę polityczną wraca jeden z największych przegranych ostatnich wyborów – Jan Filip Libicki. Prezes poznańskich struktur PiS jeszcze kilka miesięcy wcześniej był pewniakiem do pierwszego miejsca na liście wyborczej. Ale po decyzji władz centralnych musiał ustąpić je Gilowskiej i ostatecznie do Sejmu się nie dostał. Jak się jednak okazuje, poza parlamentem nie był zbyt długo.
Kariera polityczna Libickiego potoczyła się błyskawicznie. Wielu twierdzi, że duża w tym zasługa jego ojca – europosła Marcina Libickiego, przez lata bliskiego współpracownika Marka Jurka. – Syn bardzo wcześnie zaangażował się w działalność ZChN. Od dłuższego czasu pracuje jednak na własny rachunek – twierdzi Marcin Libicki.
Jan Filip Libicki jest w Poznaniu postacią rozpoznawalną. Jeszcze jako radny głośno sprzeciwiał się marszom równości, postulował też, aby wyprowadzić poza miasto sex-shopy. Potem walczył z anarchistami. Jako poseł złożył w prokuraturze zawiadomienie o obrazie uczuć religijnych. Poszło o billboard autorstwa członków Radykalnej Akcji Twórczej. Przedstawiał on Matkę Boską Częstochowską z twarzą Hitlera. Maryja trzymała na ręku braci Kaczyńskich.
Libicki uchodzi za osobę bardzo religijną. Sam przyznaje, że codziennie stara się uczestniczyć we mszy świętej. – Czasem wydaje się jednak, że nawet współczesny Kościół katolicki to dla Filipa organizacja zbyt liberalna – zauważa jeden z poznańskich działaczy PiS. Sam Libicki mówi: – Jestem beneficjentem dokumentu o powszechnym dostępie do mszy trydenckiej. Regularnie chodzę na takie msze.