W koalicji długo nie było zgody w sprawie reformy Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Poważnych zmian chciała Platforma. Ludowcy podchodzili do sprawy ostrożnie. Przedwczoraj premier Donald Tusk powiedział jednak, że PO i PSL są przekonane, że zmiany w KRUS są niezbędne.
– Nie wiem, skąd się wzięło przekonanie, że sprawę reformy KRUS chcemy zamieść pod dywan. Rozmowy na ten temat trwały od momentu rozpoczęcia rozmów koalicyjnych. Dla wszystkich jest chyba jasne, że system ubezpieczeń rolniczych trzeba uszczelnić. Dostrzegają to nawet sami rolnicy – mówi Eugeniusz Grzeszczak (PSL), minister z Kancelarii Premiera.
O tym, że między PO i PSL jest zgoda na zmiany, mówią też Leszek Korzeniowski, szef sejmowej Komisji Rolnictwa, oraz Mirosław Maliszewski, jej wiceprzewodniczący z PSL. – Musimy tylko dopracować szczegóły – dodaje Maliszewski.
W resorcie rolnictwa prace nad reformą już trwają. Jej głównym celem ma być odejście od zasady, że niezależnie od dochodów i wielkości gospodarstwa wszyscy rolnicy płacą na KRUS tyle samo. W efekcie obszarnicy, którzy świetnie zarabiają na swych gospodarstwach, płacą takie same składki, jak właściciele małych gospodarstw, którzy ledwie wiążą koniec z końcem.
Zespoły, które przygotowują zmiany, na razie zbierają i analizują dane, m.in. o dochodach rolników. Między koalicjantami nie ma jeszcze zgody, czy wysokość składek, które rolnicy odprowadzają do KRUS, związać z wielkością gospodarstwa (jak woleliby ludowcy), czy z dochodami, które przynosi (za czym opowiada się PO).