Śledztwo dotyczy ujawnienia tajemnicy państwowej. Miałoby ono polegać na tym, że mediom udostępniono stenogram z tajnego posiedzenia Sejmu z 8 lutego, który na swoich stronach internetowych ujawniła „Rz”. Informację o podsłuchach przedstawiał wtedy minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski.
Szef resortu sprawiedliwości stwierdził wczoraj, że śledczy mają ustalić, czy przeciek pochodzi z kancelarii tajnej Sejmu. – Jeśli to źródło zostanie wyeliminowane, to będzie jasne, że przeciek pochodzi od posłów – powiedział minister.
– Z satysfakcją przyjąłem informację, że prokuratura prowadzi w tej sprawie postępowanie – stwierdził marszałek Sejmu Bronisław Komorowski (PO). Dodał, że liczba tajnych posiedzeń Sejmu zostanie „maksymalnie ograniczona”.
Tymczasem szef Biura Prasowego Kancelarii Sejmu Jarosław Szczepański powiedział w TVN 24, że wszedł na chwilę na tajne posiedzenie. Mimo że ma prawo dostępu do informacji niejawnych, otrzymał za to naganę od szefa Kancelarii Sejmu. Ukarany został też szef Straży Marszałkowskiej, który wpuścił go na zamknięte posiedzenie.
Komorowski natomiast ma nadzieję, iż uda się potwierdzić, że przeciek stenogramu nie nastąpił z Kancelarii Sejmu. O tym, że nie jest to oficjalny stenogram, mówił w TVN 24 Jerzy Szmajdziński, wiceszef LiD.– Gazeta może zdradzić, w jakiej formie dostała stenogram z obrad, czy to było nagranie, czy spisany dokument. Nie zdradzi tym źródła. Pewne jest jednak, że nie jest to oficjalny stenogram, bo ten nie jest gotowy – stwierdził Szmajdziński.