- Na razie jeszcze za krótko, żeby oceniać. Ten zespół się dopiero dopracowuje. Dajmy im jeszcze trochę czasu, jakoś to się kręci i mam nadzieję, że kręcić się będzie coraz lepiej. A jak nie, to przejdę na pozycję niezadowolonego - tak Wałęsa ocenił rząd w wywiadzie dla RMF FM i Newsweeka.
- Polska ma wielkie potrzeby. Ja bym prosił rząd Tuska, żeby obliczył ile straciły poprzednie rządy unijnych pieniędzy - mówił Prezydent.
Pytany dlaczego nie chce przeprosić prezydenta Lecha Kaczyńskiego za nazwanie go "durniem", tylko czeka na decyzję sądu, odpowiedział - Oczywiście, nie trzeba tego ciągnąć. Ale ja stwierdziłem fakt i myślę, że lekarze się nad tym zastanowią.
Tłumaczył, że jego zachowanie było odpowiedzią na słowa prezydenta. - Przecież ja zapłaciłem za coś. Nigdy nie wyskakuję i atakuję. Ja odpowiadam. Przecież on mnie nazwał zdrajcą „Solidarności”. Nie pamiętacie? I ja w reakcji mówię: człowieku, przecież byłeś moim zastępcą, szefem mojej kancelarii i szefem BBN. I co za bzdury opowiadacie? - mówił Wałęsa.
Były prezydent wyjaśnił, dlaczego skrytykował kandydaturę abp. Sławoja Leszka Głódzia na metropolitę gdańskiego, który może zastąpić odchodzącego na emeryturę, po dwudziestu pięciu latach biskupstwa, abp. Tadeusza Gocłowskiego.